Zdaniem Elona Muska to jedna z elitarnych szkół w Los Angeles jest winna jego złych relacji z córką. Dziecko właściciela X zmieniło płeć i nie chce mieć nic wspólnego ze swoim ojcem. Ten z kolei obwinia szkołę, do której chodziła Vivian Jenna Wilson, o pranie mózgu i wmawianiu uczniom komunistycznego przekonania, że „każdy bogaty jest zły”.
W ubiegłym roku świat dowiedział się, że 18-letni syn Elona Muska chce zmienić płeć. O planach Xaviera Muska informował wówczas „Daily Mail”. Ostatecznie tak też się stało, ale wszyscy też wiedzą o nie najlepszych relacjach właściciela X z Wilson.
Jak informował Reuters, zmieniając płeć transpłciowa córka miliardera napisała w uzasadnieniu, że nie mieszka już ze swoim biologicznym ojcem i nie życzy sobie, by w jakikolwiek sposób być z nim spowinowacona.
Jeszcze w tym samym roku, kiedy Xavier zmienił płeć Elon Musk udzielił wywiadu dla „Financial Times”, w którym podkreślił, że jego stosunki z członkami rodziny są bardzo dobre, ale wyjątek stanowi córka. Znalazł także powód takiego stanu rzeczy. Stwierdził, że są to skutki neomarksistowskiej ideologii.
– To przepełnione komunizmem przekonanie, że jeśli jesteś bogaty, to znaczy, że jesteś zły – powiedział.
Wypowiadając te słowa Elon Musk nie precyzował jaką konkretnie instytucje ma na myśli. Teraz ujawnił, że winę za jego relację z córką ponosi Crossroads School for Arts & Sciences w Santa Monica w Kalifornii. Obwinił placówkę, do której chodziło jego dziecko o pranie mózgu, aby myślała, że każdy bogaty jest zły.
Z fragmentu nadchodzącej biografii miliardera wynika, że początkowo był on pogodzony z planami swojego dziecka, ale wszystko zmieniło się po tym, jak jego córka „stała się zagorzałym marksistą i zerwała z nim wszelkie stosunki”. Przyznał także, że podejmował próby naprawienia relacji z dzieckiem, jednak bezskutecznie.