Eksplozje w Iranie. To atak Izraela?

W środkowym Iranie nastąpiły eksplozje. Przedstawiciel amerykańskiego rządu powiedział anonimowo mediom, że to odpowiedź Izraela.

Według irańskich państwowych mediów eksplozje miały miejsce w piątek w centralnej prowincji Isfahan. W wielu irańskich miastach miano aktywować systemy obrony przeciwlotniczej. Oficjalny państwowy nadawca poinformował, że eksplozje odnotowano w pobliżu miasta Isfahan, stolicy tej prowincji.

Agencja Fars poinformowała, że miały miejsce trzy eksplozje – w pobliżu Qahjawarestanu, w pobliżu lotniska w Isfahanie i w pobliżu bazy lotniczej Szekari. Rzecznik irańskiej agencji kosmicznej powiedział, że obrona przeciwlotnicza zestrzeliła kilka dronów, ale nie odnotowano żadnych rakiet, a same eksplozje to wybuchy efektorów. W Isfahanie znajdują się instalacje związane z irańskim programem nuklearnym, ale zarówno rząd w Teheranie, jak i Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej twierdzą, że nie zostały uszkodzone.

Iran na razie nie oskarżył nikogo o ten atak. Izraelskie siły zbrojne również go nie skomentowały. Anonimowy członek administracji USA powiedział jednak telewizji CNN, że był to odwet za atak Iranu, który miał miejsce w zeszły weekend. Wtedy Irańczycy odpalili na Izrael ok. 300 dronów i rakiet, ale 99% z nich zostało zestrzelone. Drugi powiedział, że Izrael poinformował Biały Dom o planowanym ataku w czwartek, ale USA go nie poparły. Izrael nie podał im dokładnej listy celów, ale obiecał, że nie zaatakują cywili i programu nuklearnego.

Wcześniej Iran groził, że każda odpowiedź Izraela na ich atak spotka się ze zdecydowaną reakcją. Wielu komentatorów zauważyło jednak, że teraz oficjalne irańskie media i urzędnicy ewidentnie starają się przekonać obywateli, że nie było to nic znaczącego. Bardzo szybko otwarto przestrzeń powietrzną, a państwowe media pokazywały, że życie w Isfahanie toczy się normalnie.