Nie ma wątpliwości, że dziś mamy najwyższą liczbę zachorowań na odrę w ostatnich kilkunastu latach – powiedział PAP dr n. med. Paweł Grzesiowski. Nieszczepienie prowadzi do epidemii; jeśli musimy przećwiczyć epidemię na własnym narodzie, to tak się stanie – wskazał.
Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny od 1 stycznia do 30 września br. w Polsce zanotowano 123 przypadki odry. W tym samym okresie roku ubiegłego było 46 takich przypadków.
Według dra Grzesiowskiego “nie ma wątpliwości, że to na razie najwyższa liczba zachorowań w ostatnich kilkunastu latach”. “Oczywiście musimy się przyjrzeć jeszcze szczegółowym danym – kto choruje, czy to dzieci, czy dorośli. Mieliśmy kilkanaście przypadków zachorowań wśród cudzoziemców. Dane te trzeba dokładnie przeanalizować” – podkreślił w rozmowie z PAP.
Zauważył jednocześnie, że “być może mamy do czynienia z początkiem fali zachorowań, która dotknęła inne kraje europejskie. Na przykład w Niemczech dwa lata temu w rok liczba zachorować wzrosła z około 120 do tysiąca”. “Obawiam się, że możemy mieć do czynienia z podobną sytuacją, tylko może w wolniejszym tempie, bo jeszcze wciąż mamy proporcjonalnie większą ilość zaszczepionych osób” – dodał.
Grzesiowski wskazał, że “możemy widzieć w tym momencie więcej zachorowań ze względu na rosnącą liczbę osób nieudpornionych, czyli tych, które powinny się zaszczepić, a tego nie zrobiły”.
“Trzeba też pamiętać, że co rok rodzi się około 400 tys. dzieci. Szczepienia wykonuje się po ukończeniu pierwszego roku życia, więc rocznie mamy około 800 tys. niezaszczepionych dzieci: tych, które się jeszcze nie zaszczepiły lub ich rodzice odmówili szczepienia, oraz dzieci nowonarodzone” – zauważył Grzesiowski. “W przybliżeniu licząc, rocznie około miliona ludzi jest niezaszczepionych. Jest to wyraźne pole do epidemii” – podkreślił.
“Od lat mówimy, że nieszczepienie prowadzi do epidemii. Jeżeli musimy przećwiczyć epidemię na własnym narodzie, jeżeli potwierdzą się te przypuszczenia i będziemy mieli zachorowania epidemiologiczne, to tak się stanie” – wskazał Grzesiowski. Dodał, że dane na ten temat muszą być udostępnione opinii publicznej, bo “może, jak ludzie zobaczą, że odra jest, to się zaszczepią”.
“Są ludzie, którzy mówią +nie szczep się, nic się nie stanie+, a tu nagle mamy fakty – nie ma szczepionki, jest więcej zachorowań” – wskazał.
Odra jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób. Zakażenie szerzy się drogą kropelkową i przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej chorej osoby. Objawy choroby to gorączka, mocny kaszel, wysypka plamisto-grudkowa, zapalenie spojówek, światłowstręt i nieżyt błony śluzowej nosa.
Dość częste są powikłania po odrze. Te lżejsze to np. zapalenie ucha środkowego i zakażenie żołądkowo-jelitowe, a poważniejsze – m.in. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.
Eksperci wskazują, że szczepienie przeciw odrze ma bardzo dużą skuteczność. Po podaniu pierwszej dawki szczepionki odporność uzyskuje około 95-98 proc. zaszczepionych. Podanie drugiej dawki pozwala uzyskać niemal stuprocentową odporność.
Zaniepokojenie wzrostem liczby zachorowań na odrę wyraziła w sierpniu Komisja Europejska. Wcześniej, w kwietniu, przedstawiła projekt rekomendacji m.in. w sprawie wprowadzenia rutynowych kontroli statusu szczepień i wspólnej elektronicznej karty szczepień, która miałaby zastosowanie transgraniczne.
Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) podawało, że w ubiegłym roku w 30 europejskich krajach zanotowano 14 451 przypadków zachorowań na odrę, podczas gdy w 2016 roku były to 4643 przypadki. Epidemiolodzy oceniają, że utrzymujące się rozprzestrzenianie odry w Europie wynika z niedostatecznej liczby zaszczepionych. Wśród wszystkich zgłoszonych przypadków odry w 2017 roku, które wystąpiły u osób o znanym statusie zaszczepienia, aż 87 proc. to osoby niezaszczepione.