Palenie papierosów jest nałogiem ze wszech miar szkodliwym i potępianym przez organizacje zdrowotne, media, a nawet władze poszczególnych państw. Jednak – nie warto się oszukiwać – rzucenie palenia to poważne wyzwanie i wspomaganie tego procesu często staje się niezbędnym elementem drogi do osiągnięcia pełnego sukcesu. Silna wola jest podstawą, ale w przypadku, gdy zaczyna jej brakować, sięgamy po pomoc – od szeroko zakrojonych terapii, przez tabletki zawierające nikotynę, aż po e-papierosy. Czy takie działanie może przynieść sukces i wyzwolić palaczy ze szponów nałogu?
9 na 10 osób korzystających z e-papierosów w Hiszpanii ograniczyło lub porzuciło nałóg palenia dzięki wapowaniu – taki jest podstawowy wniosek z niedawnego badania Sigma Dos, jednej
z największych hiszpańskich firm zajmujących się monitorowaniem rynku. Statystyka może zadziwiać, ale staje się także podstawą dyskusji na temat różnych dróg wychodzenia z nałogu.
Badanie pt. „Wzorce postępowania i powody korzystania z papierosów elektronicznych” przeprowadzone w Hiszpanii pokazało, że prawie połowa (47,3 proc.) palaczy korzystających z papierosów elektronicznych stwierdziła, że myśli o skończeniu z nałogiem. Z kolei 40 proc. spośród osób, które już zrezygnowały z tytoniu twierdzi, że elektroniczny papieros pomógł im rzucić lub ograniczyć palenie. Miguel de la Fuente, dyrektor ds. badań i analiz w Sigma Dos powiedział, że 91 proc. Hiszpanów paliło, gdy sięgało po e-papierosy.
Trzeba sprawdzać źródła pochodzenia Nikt nie twierdzi, że alternatywne wyroby tytoniowe, jak podgrzewacze tytoniu czy e-papierosy nie są pozbawione ryzyk zdrowotnych. Jednak te wprowadzane do dystrybucji przez koncerny tytoniowe przechodzą regularne badania i analizy. W Polsce dyrektywa tytoniowa zobowiązuje producentów płynów do e-papierosów do zgłaszania nowych produktów na 6 miesięcy przed wejściem na rynek. Taka notyfikacja wymaga przeprowadzenia szczegółowych badań toksykologicznych. Producenci udostępniają organom podlegającym Ministerstwu Zdrowia szczegółową listę składników każdego płynu nikotynowego. Produkty te, zgodnie z dyrektywą tytoniową, muszą być zarejestrowane, przebadane i opłacone w Biurze ds. Substancji Chemicznych.
Czy to wystarczy, żeby ochronić zdrowie i życie Polaków? Z pewnością nie, ale jest to jeden z wielu kroków na drodze do wyrwania palaczy z nałogu.
Redukcja szkód
Polityka redukcji szkód jest na agendzie wielu instytucji od dłuższego czasu. 3 grudnia podczas posiedzenia Komisji Specjalnej ds. Walki z Rakiem (BECA) Parlamentu Europejskiego posłowie podkreślali, że choć e-papierosy są szkodliwe dla zdrowia, to jednak ze względu na jego zdecydowanie mniejszą toksyczność w porównaniu do tradycyjnego palenia, należy zwrócić uwagę na potencjał
e-papierosów w walce z uzależnieniem od tytoniu. Dr Natalia Chilingirova, profesor onkologii z Uniwersytetu Medycznego w Pleven w Bułgarii, która wzięła udział w posiedzeniu Komisji jako ekspertka, podkreśliła, że w oparciu o aktualne dane, poziom ekspozycji na czynniki rakotwórcze przy e-paleniu jest niższy niż przy korzystaniu z klasycznych papierosów, dlatego
ich zamienniki mogą być proponowane palaczom, którzy nie mogą rzucić nałogu z dnia na dzień, a chcą
z naturalnych powodów ograniczyć jego szkodliwe skutki dla zdrowia.
E-papierosy zostały uznane za mniej szkodliwe od tradycyjnego palenia przez 24 międzynarodowe organizacje, wśród których są instytucje zdrowia publicznego z Wielkiej Brytanii, Francji, Kanady, Niemiec, czy Australii.
Międzynarodowe badania i polska opinia
Z raportu brytyjskiego Komitetu ds. Toksyczności (COT), składającego się z niezależnych ekspertów, wynika, że choć papierosy elektroniczne nie są wolne od ryzyka, są mniej szkodliwe, niż te tradycyjne. Celem raportu była szczegółowa analiza sposobów dostarczania nikotyny m.in. przez e-papierosy. Dokument stwierdza, że gdyby osoby, używające na co dzień tradycyjnego tytoniu przeszły całkowicie na e-papierosy, spowodowałoby to mniejszą szkodliwość dla ich zdrowia, np. zmniejszyłoby się znacznie ryzyko zachorowania na raka płuc w wyniku niższej ekspozycji na substancje rakotwórcze.
E-papierosy zostały umieszczone przez naukowców na tzw. skali obniżania ryzyka (risk continuum), przedstawiającej poziom ekspozycji konkretnych produktów na toksyny. Na tej skali potencjalnie najmniej szkodliwa jest tzw. nikotynowa terapia zastępcza (NRT), czyli np. gumy do żucia, czy plastry antynikotynowe, na drugim miejscu są tzw. modern oral products, czyli np. tytoń do żucia od niedawna dostępny na polskim rynku, m. in. pod nazwą EPOK, e-papierosy, a następnie tzw. traditional oral products, czyli np. sproszkowany tytoń, podgrzewacze tytoniu, a na końcu tradycyjne papierosy i cygara. Niższą szkodliwość e-papierosów potwierdzają też polscy naukowcy. Prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, który we wnioskach ze swojej analizy stwierdza, że „stężenie badanych biomarkerów u użytkowników e-papierosów jest niższe niż u palaczy papierosów”.
Nie znamy długofalowych konsekwencji
Organizacje związane z ochroną zdrowia podkreślają, że nie są w stanie precyzyjnie określić szkodliwości e-papierosów w dłuższej perspektywie. Wychodząc z nałogu warto zatem kierować się silną wolą i zdrowym rozsądkiem.