Wulgaryzmy, poniżanie, dowcipy o gejach. Szokujące nowe informacje o zwolnieniu Tomasza Lisa Publicystyka

Wulgaryzmy, poniżanie, dowcipy o gejach. Szokujące nowe informacje o zwolnieniu Tomasza Lisa

Jakiś czas temu Tomasz Lis został zwolniony z posady naczelnego Newsweeka. Portal Wirtualna Polska ujawnił, co było powodem jego zwolnienia.

Newsweek należy do niemiecko-szwajcarskiego wydawnictwa Ringier Axel Springer Polska. 24 maja RASP poinformowało, że po 10 latach rozwiązało umowę z Tomaszem Lisem w trybie natychmiastowym. Wydawnictwo nie poinformowało o powodach tej decyzji. Szybko jednak pojawiły się plotki, że Lis miał dopuszczać się w pracy mobbingu i innych negatywnych zachowań. WP skontaktowała się z pracownikami Newsweeka i działającymi w RASP związkami zawodowymi, dotarli też do redakcyjnych maili. Potwierdzili, że faktycznie dochodziło do zachowania ze strony Lisa, które można uznać za mobbing.

Ostatnie kolegium Newsweeka, w którym brał udział Tomasz Lis, miało miejsce w poniedziałek 23 maja. Do redakcji wpadła spóźniona młoda dziennikarka, a jedyne wolne miejsce było obok Lisa. Naczelny opowiadał o spotkaniu prezydenta Dudy z prezydentem Zełenskim. Chcąc pokazać, jak Zełenski uścisnął Dudę, przyciągnął ją do siebie i zaczął obłapiać. Dziennikarce wyraźnie się to nie spodobało, a pozostali zgromadzeni odczuli głęboki niesmak.

Nie był to pierwszy taki przypadek. WP ustaliło, że pierwsze skargi na Lisa, które udało im się zweryfikować, wpłynęły już w 2018 roku. Wtedy skargi na szefa złożyło w HR, niezależnie od siebie, dwóch dziennikarzy. W pierwszym wypadku chodziło o dziennikarza, którego Lis wielokrotnie poniżał, wyśmiewając jego ubiór i wygląd, czyniąc przy tym niestosowne porównania. W ocenie pracownika to spotkanie nic nie dało. W drugim wypadku chodziło o pracownicę, która z powodu zachowania Lisa poprosiła szefową działu HR Monikę Remiszewską o znalezienie jej innego miejsca w firmie. Nie odważyła się jednak na złożenie oficjalnej skargi, a to i następne spotkanie nie przyniosły skutków.

Ta sama osoba w 2020 roku powiadomiła o zachowaniu Lisa wobec pracowników nowo utworzony w RASP związek zawodowy NSZZ Solidarność. Jego szef Mariusz Kotowski przekazał informacje Jakubowi Kudle z działu prawnego RASP oraz szefowi komisji antymobbingowej w wydawnictwie. Umówił się wstępnie na spotkanie z pracownicą i Kudłą, ale do niego nie doszło. W rozmowie z WP nie zaprzeczył, że taka sytuacja miała miejsce, ale i tego nie potwierdził.

W 2021 w RASP powstał kolejny związek, Inicjatywa Pracownicza, i on również zostało powiadomiony przez nią o sytuacji. Członek jego prezydium Marcin Terlik, potwierdził, że dostali takie zgłoszenie, a jego zdaniem opisane sytuacje można nazwać mobbingiem. “Po pierwsze panicznie boję się konfrontacji, a po drugie jeszcze bardziej boję się zemsty szefa” – napisała w nim.

Większość osób, z którymi rozmawiała WP, prosiła o anonimowość, bo bali się zemsty Lisa. W swojej skardze pracownica napisała, że sekretarz redakcji Ryszard Holzer raz powiedział innym redaktorom, że czuje się mobbingowany. Lis miał wyjść z sali trzaskając drzwiami, trzy dni się do niego nie odzywał, a potem nie ukrywał, że chce się na nim zemścić. Nie mógł go zwolnić, bo Holzer był w wieku przedemerytalnym, ale kilka lat później doprowadził do przeniesienia go do Forbesa. Chwalił się potem innym pracownikom, że jest mściwy i ma długie ręce.

Pracownicy mówią, że najtrudniejsze w pracy z Lisem były poniedziałkowe kolegia, podczas których omawiano poprzedni i planowano następny numer. Jeżeli Lis był w dobrym nastroju, to opowiadał na nich „świńskie, pełne seksualnych odniesień kawały”. Były redaktor stwierdził, że raz np. zajrzał dziennikarce w dekolt i głośno komentował kolor jej stanika. Inny dziennikarz dodał, że często opowiadał „okropne kawały o gejach”.

Gorzej było, jak Lis był w złym nastroju. Wtedy miał wyśmiewać po kolei każdy zgłaszany mu temat. „Będzie złośliwy i bezlitosny, a wszyscy spuszczą głowy i będą udawali, że nie słyszą i nie widzą, jak ich kolega jest upokarzany. Z obawy, że zostaną następną ofiarą” – relacjonowała zgłaszająca skargę kobieta – „To straszny widok: kilkanaście dorosłych osób siedzi ze spuszczonymi głowami, czekając w napięciu, co się jeszcze wydarzy. Czy szef będzie krzyczał, bo ktoś nieopatrznie zgłosi temat, który go wkurzy?”.

Obecni pracownicy RASP twierdzą, że firma nie wyjaśniła im, dlaczego Lis został zwolniony, i czy jego zachowanie wobec nich miało wpływ na tę decyzję. On sam w rozmowie z WP wyparł się stawianych mu zarzutów. „Uważam, że nigdy nie naruszałem niczyich psychicznych i fizycznych granic oraz niczyjej strefy komfortu. Nie komentowałem wyglądu lub ubioru. Te kwestie są dla mnie nieistotne” – powiedział – „Jeśli chodzi o osoby nieheteronormatywne, to funkcjonowały u nas w środowisku absolutnie przyjaznym. Z pełną swobodą mówiły o swych preferencjach i problemach. Mogły liczyć na wsparcie i pomoc. Odnosiłem się do nich z szacunkiem i sympatią. Do dziś mam z nimi relacje serdeczne lub przyjacielskie”.

Źródło: Stefczyk.info na podst. WP.pl Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij