Konfederacja konsekwentnie odmawia noszenia maseczek w Sejmie. Posłowie tej formacji wystąpili na konferencji prasowej z odsłoniętymi ustami i nosami. Takie zachowanie spotkało się ze zdecydowaną reakcją sejmowych reporterów, którzy postanowili, że politycy Konfederacji będą przemawiać do kamer i mikrofonów, przy których nikogo nie ma. Wyłączono też dodatkowe oświetlenie. Dobromir Sośnierz nazwał takie zachowanie “bojkotem Konfederacji”.
To nie jest pierwsze spotkanie z mediami, w którym posłowie Konfederacji nie noszą maseczek. Tego typu zachowanie doprowadzało w przeszłości nawet do wykluczenia niektórych polityków z obrad sejmu. Taka kara dotknęła posła Grzegorza Brauna, którego Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wielokrotnie upominała za odmowę nałożenia maseczki ochronnej. Marszałek podkreśliła, że Braun łamie jej zarządzenie i naraża zdrowie i życie innych posłów, a w konsekwencji poseł opuścił salę plenarną.
Zdaniem polityków Konfederacji, podstawa prawna dotycząca obowiązku noszenia masek jest wątpliwa. Jeszcze winne wyjaśnienie przedstawił w lutym Janusz Korwin-Mikke.
– Zawartość dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu wynosi 4 proc. Gdyby tylko 10 proc. tego powietrza wracało do płuc w tzw. maseczce, oznacza to stężenie 4 tys. jednostek na milion. Okazuje się, że przy tysiącu jednostek na milion obserwuje się spadek zdolności intelektualnych – mówił z sejmowej mównicy.
Korwin-Mikke był jednym z konfederatów, którzy zjawili się na konferencji prasowej w piątek. Obok niego wystąpili Dobromir Sośnierz, Krzysztof Bosak i Robert Winnicki.
Politycy przekazali, że ich zdaniem parlamentarne głosowanie nad ratyfikacją ws. Funduszu Odbudowy powinno odbyć się większością kwalifikowaną 2/3 głosów, a jeśli Sejm zagłosuje zwykłą większością, zapowiedzieli zbieranie podpisów pod wnioskiem o postawienie przed Trybunałem Stanu marszałek Sejmu i premiera.