Niebywały sukces dziennikarza “Gazety Wyborczej”. Wojciech Staszewski wygrał kolejną batalię na froncie walki o postęp, nowoczesność i równość. Poszło o imię jego syna.
“Yoda‼️ Mały Yoda ❤️ Już oficjalnie. Na drugie imię. Dziś przyszło pocztą 📩
Chciałbym się podzielić radością po wygranej gwiezdnej bitwie. Po drodze było decydujące starcie z opinią Rady Języka Polskiego – iż Yoda to m.in. istota o zielonej skórze i mierząca ok. 130 cm. Odparowałem w urzędowym piśmie, iż uwaga ta nosi znamiona dyskryminacji ze względu na kolor skóry, a Władysław Łokietek wg różnych źródeł mierzył 130-140 cm. Itd.
Jestem strasznie szczęśliwy, tym bardziej ze ten śliczny i mądry chłopczyk jest pierwszym Yodą w Polsce. Przynajmniej we wrześniu, kiedy składaliśmy z Kingą podanie, nie było w rejestrze żadnego Yody 😃
Yoda też się cieszy 👶
Dzięki Dziki Piotr za anonimizację pisma i podzielanie radości, i wszystkie oglądane wspólnie części Gwiezdnych Wojen.
I ważne: propsy dla kierownika USC za odwagę i bycie na czasie – napisał na Facebooku dziennikarz.
https://www.facebook.com/w.staszewski/posts/2028882190524175
Cieszą małe sukcesy, na tak ważnym ideologicznym odcinku. W tym wszystkim pan dziennikarz zapomniał tylko o najważniejszym o synku. Już widzimy te złośliwe uwagi kolegów z klasy czy podwórka. “Odpisać zadanie domowe Yoda dasz?”, “Yoda, czy na hamburgera z McDonald’s z nami pójdziesz dziś?”, “Nowe Gwiezdne Wojny, w których zielone jedi są oglądałeś może już?”… No cóż, ale to przecież nastraja nowe możliwości do walki z nietolerancją i dyskryminacją podłych kolegów i klasowych śmieszków. Boki zrywać.