Strategicznej polskiej firmie puławskim Azotom grozi upadłość. Pracownicy Państwowej spółki protestują przeciwko działaniom władz ich przedsiębiorstwa. W tle rosyjskie nawozy i klimatyczna polityka UE.
– Obecne działania zarządu Zakładów Azotowych Puławy, który planuje oszczędzanie na wykwalifikowanej kadrze pracowniczej poprzez wypowiadanie Układów Zbiorowych Pracy, doprowadzi do nieodwracalnej degeneracji przedsiębiorstwa. Zatrudnianie ludzi z zewnątrz za niebotyczne dla zwykłych pracowników pensje dodatkowo demoralizuje Załogę – alarmują związkowcy z Zakładów Azotowych Puławy. Czy premier Donald Tusk zareaguje na ich list?
Niekontrolowany import rosyjskich nawozów i tworzyw nieobciążonych kosztami europejskiej polityki klimatycznej – to, zdaniem związkowców z Zakładów Azotowych Puławy, najważniejszy powód tragicznej sytuacji, w jakiej ich zdaniem znajduje się koncern. I o ile na błędy z poprzednich lat i czynniki zewnętrzne – jak pandemia i wojna – państwo polskie nie ma wpływu, to na zahamowanie ruskiego oszustwa już tak.
Widmo głodu
– Bez interwencji państwa polskiego w tych obszarach grozi nam upadłość. Gdy zabraknie Zakładów Azotowych Puławy – skończy się rynek tanich importowanych nawozów i tworzyw, a realnym będzie widmo katastrofy na rynku produkcji rolnej, a wiec głodu – piszą związkowcy w liście do premiera Donalda Tuska.
Degeneracja przedsiębiorstwa
– Obecne działania zarządu Zakładów Azotowych Puławy, który planuje oszczędzanie na wykwalifikowanej kadrze pracowniczej poprzez wypowiadanie Układów Zbiorowych Pracy, doprowadzi do nieodwracalnej degeneracji przedsiębiorstwa. Zatrudnianie ludzi z zewnątrz za niebotyczne dla zwykłych pracowników pensje dodatkowo demoralizuje Załogę – zauważają w liście do Tuska związkowcy z Puław. Odnoszą się w ten sposób do wypowiedzenia Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy (ZUZP) z 22 marca 2006 r. O takim zamiarze poinformował zarząd Grupy Azoty Puławy 29 sierpnia. Wcześniej trwały w tej sprawie negocjacje ze związkowcami, ale zakończyły się one fiaskiem.