Posłanka Koalicja Obywatelskiej Klaudia Jachira wyznała na wczorajszym posiedzeniu Sejmu, iż czuje się niekomfortowo w niższej izbie parlamentu, a powodem tego ma być rzekome molestowanie jej osoby. Z jakimi dokładnie zachowaniami miała nieprzyjemność spotkać się aktorka? Z całowaniem w rękę.
– To jest takie na marginesie, trochę pół żartem, pół serio, bo mam świadomość, że są ważniejsze problemy, z jakimi Polki mają do czynienia – zaznaczyła na wstępie młoda posłanka, która zabrała głos pod koniec spotkania w ramach Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet – Ale to grono jest idealne by poruszyć kwestię całowania rąk w Sejmie.
Jedno należy przyznać młodej działaczce ugrupowania Grzegorza Schetyny – umie zwrócić na siebie uwagę, niezależnie czy to poprzez swoje mocno kontrowersyjne filmiki i wystąpienia, czy też poruszanie dość kuriozalnych “problemów” jakimi jest właśnie wspomniane całowanie w rękę czy przeszkadzający polityk krzyż wiszący na sali sejmowej. Dlaczego jednak Jachirze tak bardzo przeszkadza uznawany przez większość ludzi sympatyczny i często szarmancki gest mężczyzn wobec kobiet? Gdyż według niej jest to “naruszenie cudzej cielesności”. Poseł Koalicji Obywatelskiej idzie nawet dalej w swoim wywodzie zrównując kwestię całowania rąk do… problematyki molestowania.
-Mówi się, że molestowanie zaczyna się, gdy kobieta czuje dyskomfort. Ja go odczuwam. Realnie mnie to brzydzi. Zróbmy coś z tym, błagam – apelowała Klaudia Jachira dodając równocześnie, że nawet podczas swojej kariery aktorskiej nie doświadczała tylu przejawów prób “naruszenia jej cielesności” całusem w dłoń, jak podczas początku swojej kariery politycznej w niższej izby polskiego parlamentu.
Choć podciąganie przypadku całowania w rękę pod molestowanie seksualne wydaje się skrajną przesadą, a samo poruszanie tej kwestii jako problemu omawianego podczas posiedzenia Sejmu wygląda na zbyt daleko idące, to jednak apel polityk Koalicji Obywatelskiej spotkał się z aprobatą niektórych obecnych na sali kobiet. Głównie z obozu Lewicy, z którego Małgorzata Prokop-Paczkowska przyklasnęła nawet w ręce – jak relacjonuje “Gazeta Wyborcza”.
– Ja już od wielu lat z tym walczę. Ściągam tę łapę w dół. Jak mam kumpla, którego lubię, to mu dam buziaka po prostu. Ale nie, żeby ktoś mnie zmuszał. To wcale nie jest okazywanie szacunku – wyznaje z kolei inna posłanka Lewicy Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska. Czy jednak działaczka lewicowego ugrupowania sama nie przyznała się tym samym do naruszenia nietykalności swoich kolegów poprzez “danie im buziaka”?