“Byłem kontrolowany i pilnowany, nie mogłem oddalać się od domu” – opowiada PAP pan Mirosław z Wrocławia, który w Wielkiej Brytanii padł ofiarą współczesnego niewolnictwa. W środę rusza ogólnopolska kampania “S.O.S. przeciw handlarzom i łowcom dusz”.
Zniewolenie poprzez pracę to proceder, który od pewnego czasu coraz częściej dotyka Europejczyków. Jak powiedziała w rozmowie z PAP Joanna Trela, zarządzająca projektem “Przeciw Niewolnictwu” i kierowniczka Punktu Weryfikacji Ofert Pracy przy Armii Zbawienia, zniewolenie poprzez pracę to jedna z form współczesnego niewolnictwa.
“Według ostatniego The Global Slavery Index – raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy i Fundacji Walk For Free w partnerstwie z Międzynarodową Organizacji do Spraw Migracji szacuje się, że spośród ponad 40 milionów ofiar współczesnego niewolnictwa na świecie, ponad 24 miliony to osoby zniewolone poprzez pracę” – wyjaśnia.
Jednym z pokrzywdzonych w takim procederze jest 56-letni Mirosław z Wrocławia. Mężczyzna wyjechał do Wielkiej Brytanii w 2010 roku. “Przez pierwsze trzy lata pracowałem w pralni, była to ciężka praca po 12 godzin dziennie, ale żyłem wtedy bez większych problemów. Z powodów osobistych przeniosłem się jednak do innego miasta i tam zacząłem pracować w piekarni, gdzie poznałem pewnego Roma, który zaproponował mi nocleg i pracę na dobrych warunkach u swojego przyjaciela” – opowiada.
“Pracę dostałem na zmywaku, a z Romem umówiłem się, że będę płacił mu 60 funtów tygodniowo za mieszkanie. Przez pierwszy miesiąc było spokojnie. Z biegiem czasu jednak zaczął domagać się większego czynszu. Kiedy próbowałem negocjować, pobił mnie” – relacjonuje.
Jak dodaje, zmieniły się też warunki w pracy. “Na początku na zmywaku pracowało dwóch mężczyzn, ale mój pracodawca widząc, że dobrze pracuję zdecydował, że będę tam pracował sam” – kontynuuje.
“Do moich obowiązków, oprócz pracy na zmywaku, doszło także sprzątanie mieszkania, mycie samochodu właściciela, często nawet trzy razy dziennie, czy sprzątanie ogrodu po psie” – dodaje.
“Rom zaczął doliczać mi kolejne koszty do rachunku, zarzucał mi, że zużywam za dużo wody, prądu. Po pewnym czasie musiałem oddawać mu moją całą pensję, a w zamian dostawałem 20 funtów kieszonkowego na tydzień” – mówi.
Przez cały swój pobyt pan Mirosław był kontrolowany i pilnowany, nie mógł oddalać się od domu. Wynajmujący mieszkanie chciał mu też odebrać paszport, który zamierzał sprzedać, jednak mężczyźnie udało się go ukryć.
Pan Mirosław przyznaje, że największą przeszkodę w wyjściu z tej sytuacji stanowiła nieznajomość języka. “Próbowałem zwrócić się o pomoc do znajomych mieszkających w Wielkiej Brytanii. Niestety, spotkałem się z obojętnością, nie chcieli mi uwierzyć, że znalazłem się w takiej sytuacji, poza tym mieli swoje problemy” – twierdzi.
“Po 16 miesiącach takiego życia, Rom, u którego mieszkałem, oznajmił mi, że mój dług urósł do 2 tys. funtów, więc zostanę już u niego do końca życia, aż go nie odpracuję. Wtedy mnie olśniło. Udało mi się uzyskać dostęp do internetu, przetłumaczyłem na angielski tekst z prośbą o pomoc, który spisałem na kartce. Kilka dni później, o świcie, gdy rodzina Romów jeszcze spała, uciekłem z mieszkania prosto na policję” – relacjonuje dalej.
Dzięki pomocy policji mężczyzna trafił do ośrodka dla osób znajdujących się w podobnej sytuacji, gdzie spędził kilka miesięcy. W powrocie do Polski wsparcia udzieliła mu m.in. organizacja Midland Heart, a już w Polsce, w powrocie na rynek pracy pomogły mu Fundacja La Strada i Armia Zbawienia. “Po kilku miesiącach znalazłem w Polsce dobrą pracę, poznałem też kobietę, z która układam sobie życie” – kończy wrocławianin.
Joanna Trela zaznacza, że mitem jest, iż handel ludźmi i współczesne niewolnictwo dotyczy tylko kobiet. “Pokrzywdzonymi są coraz częściej mężczyźni, zwykle w wieku od 25 do 39 lat, ale część to także mężczyźni między 40 a 55 rokiem życia” – tłumaczy.
Dodaje, że według danych zebranych przez brytyjską Armię Zbawienia na terenie Anglii i Walii w okresie od lipca 2016 r. do czerwca 2017 r., Polacy znajdowali się w pierwszej piątce ofiar handlu ludźmi.
“Osoby są albo tutaj rekrutowane przez organizacje przestępcze, które oferują im pracę, albo odpowiadają na ogłoszenia o pracę. Po przyjeździe na miejsce ich warunki się pogarszają aż do momentu, w którym dostają minimalne wynagrodzenie, mieszkają w urągających warunkach, zmuszani są do pracy ponad siły, często dostając tylko resztki jedzenia” – zaznacza Trela.
Podkreśla też, że Polska, oprócz tego, że jest krajem pochodzenia ofiar, jest też miejscem, gdzie proceder niewolniczej pracy się odbywa. Jak wyjaśnia, wyzyskiwane są najczęściej osoby bezdomne, małoletnie, czy obywatele Ukrainy, Białorusi i Wietnamu.
W środę, w przeddzień Europejskiego Dnia Przeciwko Handlowi Ludźmi w Warszawie odbędzie się konferencja inaugurująca ogólnopolską 10-miesięczną kampanię “S.O.S. przeciw handlarzom i łowcom dusz” organizowaną m.in. przez Armię Zbawienia i Komendę Stołeczną Policji. Jej celem jest uświadamianie zagrożenia jakie niesie współczesne niewolnictwo oraz informowanie o sposobach bezpiecznej migracji zarobkowej.
Od półtora roku przy polskim oddziale Armii Zbawienia funkcjonuje także wspierany przez Ambasadę Brytyjską Punkt Weryfikacji Ofert Pracy, który bezpłatnie pomaga w ustaleniu wiarygodności pracodawców przed wyjazdem z kraju, oraz konsultuje sytuacje, gdy osoba jest już za granicą. “Poza tym, osoby które zostały poszkodowane w wyniku procederu handlu ludźmi, mogą skorzystać z naszej pomocy w powrocie na rynek pracy” – podkreśla Trela.