Kilka miesięcy temu Sylwia Spurek rozpoczęła swoją pracę w Parlamencie Europejskim od… skargi na tamtejsza stołówkę, która w jej opinii swoją ofertą “dyskryminuje wegan”. Była eurodeputowana “Wiosny” powróciła niedawno do tego tematu, zapowiadając, iż sytuacja nie uległa poprawie, stąd jej walka musi trwać dalej.
Sylwia Spurek do niedawna znana była głównie z uczestnictwach w tzw. kampaniach równościowych i antydyskryminacyjnych. Niektórzy pamiętają ją również, jako zastępczynię Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara ds. równego traktowania. Jednak większość Polaków usłyszało o niej dopiero wówczas, kiedy z list wyborczych “Wiosny”, dostała się do Europarlamentu. Można odnieść wrażenie, że po uzyskaniu mandatu, od samego początku zabiegała o atencję szerszej publiczności. Próbowała m.in zaistnieć w interecie. W jednym z pierwszych wpisów, jaki opublikowała na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych, wkrótce po objęciu mandatu, narzekała na stołówkę w Parlamencie Europejskim. Ubolewała, że oferta europarlamentarnego bufetu jest zbyt uboga, jeśli chodzi o propozycje dla wegan, a jedynym, czym w takim miejscu może żywić się weganka, są frytki. Dla porządku dodajmy, że w Brukseli frytki są chyba najpopularniejszą przekąską, a te belgijskie znane są na całym świecie.
Okazuje się, że apele europosłanki na niewiele się zdały, a głosu lewicowej aktywistki nie traktują poważnie nawet w Parlamencie Europejskim. Dlatego też, po kilku miesiącach Spurek wróciła do problemu, który, jak widać, wciąż spędza jej sen z powiek. “A w Parlamencie Europejskim bez zmian. Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie” – czytamy we wpisie eurodeputowanej, która zachęca do walki o prawa wegan, a także o ochronę klimatu i ponownie publikuje zdjęcie zakupionych na stołówce frytek.