Lech Wałęsa od dłuższego czasu przekonuje, że jest w kiepskiej kondycji finansowej. Sytuacja ma być na tyle tragiczna, że rodzina byłego prezydenta będzie musiała celebrować święta Bożego Narodzenia wyjątkowo skromnie. “Jeden śledź na cztery osoby” – żali się były prezydent w rozmowie z “Super Expressem”.
Tragiczna kondycja finansowa Wałęsy miała rozpocząć się wraz z początkiem pandemii, przez którą musiał anulować swoje podróże do innych państw, gdzie miał zarabiać na zagranicznych wykładach. Noblista miał otrzymywać za nie dość duże honoraria, jak sam twierdzi, sięgające nawet 100 tysięcy złotych za wykład. Przez to musiał zacząć żyć głównie z oszczędności oraz emerytury, która w jego przypadku wynosi 6 tysięcy złotych. Były prezydent żalił się, że to mało, gdyż jego żona ma wydawać… 7 tysięcy.
Teraz Wałęsa żali się “Super Expressowi”, że tegoroczne Święta Bożego Narodzenia również będzie musiał przeżyć skromnie i prawdopodobnie nie będzie mógł podarować bliskim prezentów, gdyż “nie ma za co”.
–Byłem nawet za granicą, ale to wciąż mało pieniędzy. Parę groszy jest, ale to na długi. Mam za mało pieniędzy na prezenty. Podzielenie się opłatkiem, śledź jeden na cztery osoby będzie. Sam nie liczę na żaden prezent, tylko na żonę. I nie chcę nic od nikogo, żadnego prezentu pod choinkę – powiedział Wałęsa.