W czasie najpoważniejszego kryzysu, jaki dotknął Polskę od 10 kwietnia 2010 roku, Donald Tusk, wspólnie ze Sławomirem Broniarzem, zorganizowali w Gdańsku konferencję, na której lider Platformy kontynuował tradycyjną wojnę podjazdową prowadzoną z polskim rządem.
W czasie gdy tysiące migrantów, spychanych przez białoruskie służby, maszeruje w stronę granicy z Polską, Tusk nie zmienił strategii “opozycji totalnej”. Planów lidera opozycji nie pokrzyżował atak na polską granicę. To tam gromadzą się dziś funkcjonariusze policji, żołnierze Straży Granicznej i wojsko. Polskie służby są przygotowane na wszelkie okoliczności, podniesiono także gotowość Wojsk Obrony Terytorialnej, która gotowa jest do wsparcia Straży Granicznej w odpowiedzi na agresywne działania strony białoruskiej.
W czasie tej najpoważniejszej odsłony wojny hybrydowej prowadzonej prowadzonej przez reżim Łukaszenki z UE, Tusk zorganizował w Gdańsku konferencję prasową, na której zaatakował polski rząd m. in. w kwestiach dotyczących edukacji, polityki ekonomicznej i sytuacji na granicy.
– Potrzebujemy powrotu do myślenia o edukacji jako wielkiej inwestycji, świat zmienia się na naszych oczach i od tego, w jaki sposób poprowadzimy nowe pokolenia będzie uzależniona nasza przyszłość – mówił szef PO po spotkaniu z prezesem ZNP.
Tusk krytykował także politykę NBP: – Wiele miesięcy temu ostrzegałem, że Glapiński to jest nieszczęście. Mówiliśmy: róbcie coś, bo ta drożyzna zaczyna być bardzo dotkliwa. To kompletny brak działań, wszystkie prognozy – chybione – ocenił lider PO.