Rozpoczęła się wizyta Donalda Trumpa w UK. To jego pierwsza wizyta państwowa u najważniejszego sojusznika USA – poprzednia z powodu protestów lewicy miała obniżoną rangę.
USA i UK są najbliższymi sojusznikami od czasów II wojny światowej. Premier UK Theresa May była pierwszym przywódcą państwowym, który odwiedził Trumpa w Waszyngtonie, i zaprosiła go od razu do UK. Organizacja jego wizyty była jednak przekładana z powodu niechęci brytyjskiej lewicy, która groziła protestami. Kiedy Trump wreszcie wybrał się do Anglii w połowie zeszłego roku ranga jego wizyty została obniżona do wizyty roboczej – jednak protesty i tak wybuchły a ich symbolem stał się balon przedstawiający go jako noworodka w pieluchach.
Tym razem Donald Trump przybył do UK z pełną pompą, jako głowa państwa. Air Force One wylądował na lotnisku Stansted około 9 rano czasu lokalnego. Na płycie lotniska czekali na prezydenta ambasador USA w Londynie Woody Johnson i sekretarz spraw zagranicznych UK Jeremy Hunt.
W trakcie trzydniowej wizyty Trump po raz kolejny spotka się z królową Elżbietą II i innymi członkami rodziny królewskiej, tym razem na oficjalnym państwowym obiedzie. W spotkaniu nie weźmie jednak udziału pochodząca z USA Meghan, księżna Sussexu i żona księcia Harriego. Wytłumaczyła się niedawnym porodem, ale dla wszystkich jest jasne, że to tylko wymówka. Meghan jest znana ze swoich lewicowych poglądów i poparcia dla Hillary Clinton, wielokrotnie w przeszłości atakowała Trumpa, a ten odwdzięczył się jej nazywając ją „paskudną” w wywiadzie dla brytyjskich mediów tuż przed wizytą.
Podczas swojej wizyty Trump spotka się również z premier UK Theresą May. Trump wielokrotnie ciepło się o niej wyrażał, ale ich rozmowy nie będą łatwe. Na pewno pojawi się na nich kwestia Huaiwei, którą Brytyjczycy pomimo sprzeciwu USA chcą dopuścić w ograniczonym stopniu do budowy sieci 5G. Sprawy nie ułatwi również fakt, że Trump otwarcie popiera wyjście UK z UE bez umowy – z czym May starała się walczyć – i brytyjskich uniosceptyków, z Nigelem Farage na czele.
Wizyta Trumpa miała mieć początkowo raczej symboliczny charakter, związany głównie z 75 rocznicą D-Day – lądowania aliantów na plażach Normandii. Trump weźmie udział w obchodach rocznicy kluczowej bitwy zarówno w UK, skąd wyruszyły brytyjskie i amerykańskie wojska, jak i w samej Francji. Ma również zamiar odwiedzić Irlandię – po raz pierwszy jako prezydent – gdzie zatrzyma się w swoim klubie golfowym. Jednak chaos, który ogarnął brytyjską politykę w związku z brexitem i dymisją May, może sprawić, że symboliczny charakter tej wizyty zejdzie na drugi plan a znany z niewyparzonego języka prezydent jeszcze bardziej skomplikuje sytuację.
Już w drodze do UK niewyparzony język Trumpa wywołał drobny skandal dyplomatyczny. Na dzień przed wizytą lewicowy burmistrz Londynu Sadiq Khan, który bardzo ostro występował przeciwko organizacji tej wizyty, napisał bowiem ostry felieton o Trumpie dla The Observer, w którym porównał go do XX-wiecznych faszystów.
Prezydent nie pozostał mu dłużny i ostro skrytykował go w serii tweetów wysłanych z pokładu Air Force One. „Sadiq Khan, który według wszystkich kompletnie nie radzi sobie jako burmistrz Londynu, był głupio „paskudny” dla wizytującego prezydenta USA, najważniejszego sojusznika Wielkiej Brytanii” – napisał – „To zimny jak głaz przegrany, który powinien się skoncentrować na przestępczości w Londynie a nie na mnie”. Liczba przestępstw w Londynie pod rządami lewicowego polityka faktycznie znacząco wzrosła, szczególnie tych brutalnych. Trump porównał go również do innego swojego wroga, burmistrza Nowego Jorku De Blasio, zauważając, że Khan jest podobnie głupi i niekompetentny, ale za to o połowę niższy.