Nowojorska ława przysięgłych decyduje teraz o dalszym losie Donalda Trumpa. Byłemu prezydentowi grozi wieloletnie więzienie.
Sprawa Trumpa, która toczy się przed nowojorskim sądem, ma związek z pieniędzmi, które płacił gwieździe porno Stormy Daniels, by ta milczała o ich rzekomym romansie. Prokuratura zarzuciła mu, że fałszował dokumentację swojej firmy, by to ukryć. Łącznie były prezydent usłyszał aż 34 zarzuty. Jeśli zostanie skazany z co najmniej pięciu, grozi mu do 20 lat więzienia.
Podczas procesu miało miejsce wiele dramatycznych scen. Najgłośniej zrobiło się o wyznaniu Michaela Cohena, byłego prawnika Trumpa i głównego świadka oskarżenia, który miał pośredniczyć w przekazywaniu Daniels pieniędzy. 20 maja przyznał się, że okradał firmę Trumpa, poprzez zawyżanie rachunków dla firmy zajmującej się jej obsługą informatyczną.
Również zeznanie Daniels zostało uznane za katastrofę przez komentatorów. W jego trakcie zaczęła opowiadać, w wulgarny sposób, o szczegółach jej rzekomego romansu z Trumpem. Nawet przeciwnicy byłego prezydenta byli tym zniesmaczeni. Zdaniem komentatorów to zeznanie, i jej inna aktywność – jak wpisy w mediach społecznościowych, w których fantazjuje o tym, że Trump trafi za kratki – sprawiły, że pokazała, że go nienawidzi, i tym samym zmniejszyła własną wiarygodność. Obrońcy Trumpa złożyli też wniosek o przerwanie procesu, tzw. mistrial, uznając, że świadek jest uprzedzony do oskarżonego, ale sędzia się na to nie zgodził.
We wtorek prokurator i adwokat Trumpa wygłosili mowy końcowe. Teraz jego los spoczywa w rękach ławy przysięgłych, 12 zwykłych obywateli Nowego Jorku. Muszą zdecydować, czy prokuratura udowodniła „ponad rozsądne wątpliwości”, że stawiane mu zarzuty są prawdziwe. Decyzja o tym musi zostać podjęta przez nich jednogłośnie. Jeżeli zostanie uniewinniony, decyzja będzie ostateczna. Jeżeli uznają go za winnego, sędzia w teorii będzie mógł go uniewinnić, ale w praktyce sędziowie niemal nigdy nie korzystają z tego prawa. Jeżeli nie dojdą do porozumienia, to wtedy prokurator będzie musiał zdecydować, czy chce rozpocząć sprawę od początku. Każdy zarzut jest rozpatrywany oddzielnie, więc Trump może być uznany za winnego części z nich i uniewinniony w pozostałych.
Pierwszy dzień narady przysięgłych zakończył się bez porozumienia. Przysięgli poprosili sędziego o powtórzenie instrukcji jak mają traktować dowody. Te instrukcje wywołały wcześniej kontrowersje, bowiem obrońcy Trumpa chcieli, by sędzia przypomniał im o tym, że płacenie za milczenie jest w USA legalne, ale ten się na to nie zgodził. Przysięgli poprosili też o ponowne wysłuchanie zeznania Cohena oraz byłego prezesa American Media Davida Peckera. Zdaniem komentatorów może to świadczyć o tym, że mają wątpliwości. Narada zostanie wznowiona dzisiaj o 9:30 czasu nowojorskiego. Nie wiadomo ile potrwa – przysięgli nie mają limitu czasu, będą debatować aż osiągną porozumienie lub uznają, że to niemożliwe.
Zdaniem ekspertów natura stawianych mu zarzutów sprawia, że ława przysięgłych najprawdopodobniej uzna, że był winny lub niewinny wszystkich. Jeżeli zostanie uznany za winnego, to będzie musiał porozmawiać z sądowym urzędnikiem, który zajmuje się nadzorem nad skazanymi. Po tej rozmowie urzędnik stworzy raport, w którym zarekomenduje wyrok. Sędzia nie będzie jednak związany tą rekomendacją. Wysokość wyroku zostanie przez niego ogłoszona kilka tygodni po podjęciu decyzji przez ławę przysięgłych.
Jeżeli Trump trafi do więzienia, to spowoduje to niecodzienny problem. Jako byłemu prezydentowi przysługuje mu dożywotnia ochrona ze strony Secret Service, a ustawa nie przewiduje jej wstrzymania w razie skazania chronionej osoby. Nikt do końca nie wie, jak zostanie to rozwiązane w praktyce. Eksperci zwracają jednak uwagę, że kara więzienia dla 77-letniego mężczyzny, który popełnił przestępstwo bez użycia przemocy i nie miał wcześniejszych konfliktów z prawem, byłaby ewenementem. Bardziej prawdopodobny jest areszt domowy w jego rezydencji w Mar-a-Lago, którą będzie mógł opuszczać tylko w nielicznych sytuacjach, jak wizyta u lekarza.
Wyrok nie pozbawi za to Trumpa szansy na prezydenturę. Konstytucja USA nie przewiduje bowiem pozbawienia skazanych biernego prawa wyborczego, a sondaże pokazują, że kłopoty z prawem nie wpłynęły negatywnie na jego popularność. Jeżeli zostanie wybrany siedząc już za kratami, to na pewno będzie to ciekawy problem do rozwikłania dla prawników konstytucjonalistów, ale większość zgadza się, że konieczność objęcia obowiązków jest ważniejsza niż kara, więc wyrok zostanie wtedy co najmniej zawieszony na czas kadencji. Trump jednak nie będzie mógł się sam ułaskawić – to prawo przysługuje mu tylko w wypadku bycia skazanym za „przestępstwa przeciwko USA”, co jest interpretowane jako przestępstwa federalne, a w tym wypadku chodzi o przestępstwo stanowe. W teorii będzie jednak mógł ułaskawić się z stawianych mu w innych postępowaniach zarzutów federalnych.