Czy to ideologiczne szaleństwo da się jeszcze zatrzymać? Czy są jeszcze jakieś granice między absurdem a “postępowością”? Norweski aktywista, chyba zupełnie nieświadomie, potwierdził, że nie.
Jeszcze pięć lat temu Alme Jørund był kochającym mężem i dumnym ojcem dwójki zdrowych dzieci. Powodziło mu się również w życiu zawodowym. Był kierownikiem jednego z banków w Oslo, zarabiał dobrze i mógł sobie pozwolić na wiele rzeczy, na które nie stać “zwykłych zjadaczy chleba”. Nie cierpiał na żadne schodzenia fizyczne, normalny zdrowy mężczyzna w średnim wieku. Jednak, jak przyznał, coś mu w życiu nie pasowało.
Dziś Alme ma na imię Victoria i ma 53 lata, a swoimi doświadczeniami postanowił podzielić się z widzami popularnej norweskiej telewizji śniadaniowej “Dzień Dobry Norwegio”. Pięć lat temu wrócił z pracy do domu na wózku inwalidzkim. Jeżeli myślicie, że coś mu się wydarzyło, uległ wypadkowi, jesteście w błędzie. Po prostu uznał, że jest inwalidą. Lekarze zdiagnozowali mu nawet przypadłość – apotemnofilię (BIID), czyli niechęć odczuwaną do własnych kończyn. Oczywiście w żaden sposób nie upośledza ona jego możliwości ruchowych, co nie przeszkadza mu poruszać się na wózku.
Jakby tego było mało Alme, po tym jak nie mógł zaakceptować swoich nóg, zapałał nienawiścią także do innych części swojego ciała i do jego płci. Postanowił zatem zostać kobietą i dokonał “tranzysji”, jak określa się operację zmiany płci.
“Zdał sobie sprawę, że czuje się kobietą. I miał intensywne pragnienie bycia sparaliżowanym od pasa w dół” – cytuje poranny program „Dzień dobry, Norwegio” w największej stacji telewizyjnej w kraju tv2.no, TVP.info.
Co ciekawe nową tożsamość Alme-Victorii popiera jego żona, lewicowa aktywistka. Najwyraźniej po 31 latach wspólnego życia i wychowanych dwóch synów nie przeszkadza jej to, że nagle została lesbijką.