Najnowsze wiadomości ze świata

Dlaczego Japończycy żyją najdłużej, a Peruwiańczycy najrzadziej popełniają samobójstwa?

Japonka żyje przeciętnie blisko 88 lat, a mieszkaniec RPA nawet 25 lat krócej. Łotysze, Węgrzy i Litwini stosunkowo częściej umierają z przyczyn, których można uniknąć, np. w wyniku nadużywania alkoholu. Znalezienie przyczyn tych zjawisk jest możliwe, choć stanowi wyzwanie – podkreśla prof. Bolesław Samoliński.

Jak trudno ocenić, co leży u podłoża określonych wskaźników zdrowotnych – pokazuje np. niedawna prezentacja kanadyjskiej firmy Universal Drugstore, która przedstawiła na swojej stronie “Wskaźnik oczekiwanej długości życia”. Wykorzystała w tym celu dane OECD. Opracowanie dotyczy zgonów odnotowanych w wyniku różnych przyczyn (ujętych na 100 tys. osób): tych, którym można zapobiec; uleczalnych; samobójstw; nowotworów.

Dodatkowo zbadano także wskaźnik śmiertelności noworodków na 1000 urodzeń żywych. W epidemiologii i zdrowiu publicznym przyjmuje się, że wszystkie te wskaźniki obrazują stan zdrowia społeczeństwa.

Jak zaznaczają autorzy wspomnianego zestawienia, dla każdego z tych czynników wykorzystano najnowsze dostępne dane z lat 2019–2022. Jedynie w kwestii zgonów, których można było uniknąć lub z przyczyn uleczalnych zastosowano dane z 2019 roku, czyli sprzed pandemii koronawirusa. Ze względu na zaangażowanie w konflikty międzynarodowe nie wzięto pod uwagę Rosji, która nie jest zresztą członkiem OECD, ani należącego do tej organizacji Izraela.

Prof. dr hab. Bolesław Samoliński, kierownik Katedry Zdrowia Publicznego i Środowiskowego oraz Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii WUM, zwraca jednak uwagę, że wnioski płynące z badania wymagałyby bardziej pogłębionej analizy.

Przykładowo: autorzy opracowania wskazują, że w Korei Południowej, w której dożywa się średnio prawie 84 lat (drugie po Japonii miejsce w rankingu długowieczności), zawdzięcza to powszechnej w tym kraju diecie niskotłuszczowej, obfitującej w warzywa oraz w bogate w probiotyki produkty sfermentowane, m.in. kimchi i pastę sojową Doejang. Nie wzięli pod uwagę jednak, że równocześnie w kraju tym coraz częściej obecne są również zachodnioeuropejskie wzorce żywienia.

“Ta uproszczona analiza nie odpowiada nam np. na pytanie, na ile w tych krajach korzysta się z przetworzonej żywności, a to ma spore znaczenie. Jej wpływ na zdrowie nie jest do końca rozpoznany, a może być istotny” – dodaje.

Polska na ósmym miejscu, jeśli chodzi o liczbę śmierci do uniknięcia

Polska uplasowała się na ósmym miejscu wśród 37 krajów branych pod uwagę w tym zestawieniu, jeśli chodzi o liczbę zgonów, których można by uniknąć. Chodzi o śmierci związane m.in. z nadużywaniem alkoholu, tytoniu, substancji psychoaktywnych lub następujących w wyniku urazów, wypadków drogowych czy samobójstw.

Wynik naszego kraju to 169 możliwych do uniknięcia zgonów na 100 tys. osób. Najgorzej w zestawieniu wypadły pod tym względem: Łotwa (256), Węgry (243) oraz Litwa (226). Najlepiej – Luksemburg (41), Islandia (81), Japonia i Szwajcaria (po 83). Jak te rozbieżności tłumaczyć?

“Ogólnie rzecz biorąc, sześć krajów o najwyższej liczbie zgonów, którym można zapobiec, znajduje się w Europie Wschodniej i krajach bałtyckich, co sugeruje, że przyczyną tak wysokich wskaźników jest regionalne zjawisko kulturowe” – tłumaczą autorzy zestawienia.

Wyjaśniają też, że za mniejszą umieralnością z przyczyn możliwych do uniknięcia może stać również dobrobyt gospodarczy.

“Poziom zamożności kraju oznacza, że mieszkańcy mają dostęp do dobrej jakości i pożywnego jedzenia, siłowni, sportów rekreacyjnych i zajęć fizycznych” – wyliczają badacze.

Zwracają także uwagę na pewne prozdrowotne zwyczaje.

“Islandzka tradycja łączenia saun i gorących kąpieli z zanurzaniem się w zimnej wodzie przynosi różne korzyści zdrowotne, które mogą przyczyniać się do niskiego krajowego wskaźnika zgonów z przyczyn, którym można zapobiec” – wskazują.

Prof. Samoliński podkreśla, że jednym z najważniejszych czynników, które wpływają na stan zdrowia i śmiertelność mieszkańców poszczególnych krajów, są uwarunkowania ekonomiczne – mniej kulturowe.

“Podstawowym czynnikiem, który powoduje nierówności w zdrowiu, a więc też skrócenie oczekiwanej długości życia, jest bieda. Jeśli popatrzymy na kraje, które nie mają wysokiego wskaźnika długości życia i przodują w liczbie przedwczesnych zgonów, to nie są z pewnością te z górnej półki ekonomicznej. Zjawiska kulturowe oczywiście również mają znaczenie, choć mniejsze, np. to, że w niektórych krajach w nadmiarze sięga się po alkohol” – podkreśla specjalista.

Znany jest również paradoks, że w niektórych krajach śródziemnomorskich wskaźniki spożycia alkoholu i tytoniu są wysokie, a jednocześnie średnia długość życia – nawet wyższa niż w krajach oniższym poziomie konsumpcji tych szkodliwych dla zdrowia substancji.

Kto żyje najdłużej?

Jeśli chodzi o długość życia mieszkańców, badacze uwzględnili 47 krajów.

Na pierwszym miejscu znaleźli się Japończycy dożywający średnio wieku 84,5 lat. Po wyłączeniu mężczyzn przeciętna długość życia sięga 88 lat. Na drugim miejscu znaleźli się mieszkańcy Korei Południowej (średnia życia 83,6 lat), a na trzecim Szwajcarzy (83,5). Jak osiąga się tak dobry wynik?

Długowieczność – jak podkreślają autorzy badania – związana jest z odpowiednią dietą (bogatą w warzywa, kiszonki, ryby i owoce morza), jakością życia i opieki medycznej, do której dostęp jest powszechny i bezpłatny, wolnym od zanieczyszczeń środowiskiem, aktywnością fizyczną, dobrobytem gospodarczym.

“Powszechnie uważa się, że japońska dieta i jakość żywności w znaczący sposób wpływają na długość życia w tym kraju, czego przykładem jest bardzo niski wskaźnik otyłość. Inni sugerują przyczynę genetyczną, gdyż Japończycy mają zwiększoną odporność na niektóre choroby wieku dorosłego” – wyliczają badacze.

Gdzie śmierć przychodzi najwcześniej?

Na szarym końcu zestawienia pod względem przeciętnej długości życia znaleźli się mieszkańcy Republiki Południowej Afryki. Średnia dożywają oni 62,3 lat. Tylko przeciętnie o pięć lat dłużej żyją mieszkańcy Indii (67,2) i Indonezji (67,6).

W RPA odnotowano równocześnie bardzo wysoki współczynnik umieralności noworodków: 26,4 zgony na 1000 żywych urodzeń. Równie źle wyglądała sytuacja w Indiach (25,5). Najlepiej pod tym względem wypadła Japonia (1,7). Tuż za nią Finlandia, Słowenia i Szwecja.

“We wszystkich trzech państwach wskaźnik śmiertelności noworodków wynosił 1,8 zgonów na 1000 żywych urodzeń. Kraje te mają dobrze oceniane systemy opieki zdrowotnej, które pomagają zapewnić zdrowie i dobrostan noworodków, utrzymując niski wskaźnik śmiertelności noworodków” – argumentują badacze.

Peru – najniższy wskaźnik zgonów z powodu samobójstw

Średni współczynnik zgonów spowodowanych samobójstwami wśród ujętych w zestawieniu 36 krajów, dla których były dostępne dane OECD, wyniósł 10,1 na 100 tys. osób. Najniższy odnotowano w Peru (1,8 na 100 tys. mieszkańców), drugi – Grecja (3,9), na trzecim miejscu pozostaje Turcja (4,4).

“Turcja dzieli historię i kulturę z sąsiednią Grecją, nie dziwi więc, że w obu krajach wskaźnik samobójstw jest podobny. Sugeruje to, że wspólne elementy kulturowe mogą być korzystne dla zdrowia psychicznego, odgrywając pewną rolę w utrzymaniu niskiego poziomu samobójstw w obu krajach” – uważają autorzy badania.

Ich zdaniem duża liczba samobójstw może wskazywać na problemy kulturowe i silną presję, z którą ludzie nie potrafią sobie poradzić. Sugeruje również, że wsparcie zdrowia psychicznego jest niewystarczające w danym kraju lub nie podejmuje się odpowiednich działań w tym kierunku. Ich zdaniem też wpływy kulturowe mogą odgrywać dużą rolę w określaniu wskaźników samobójstw. Najgorzej pod tym względem wypadły: Korea Południowa (24,1), a za nią Litwa (18,5), Słowenia (15,7), Japonia (15,4) i Węgry (14,8).

Umieralność na raka w poszczególnych krajach

Najniższy wskaźnik zgonów z powodu nowotworów ma Meksyk: 125,9 na 100 tys. mieszkańców, choć ten kraj ma pewne problemy związane ze sposobem identyfikacji przypadków raka – zaznaczają autorzy badania. Na drugim miejscu zestawienia znalazła się Turcja (154,1).

“Jako kraj z przewagą muzułmanów Turcja charakteryzuje się znacznie niższym spożyciem alkoholu niż większość innych krajów, co może w pewnym stopniu wyjaśniać niski wskaźnik zgonów z powodu nowotworów w tym kraju” – przypuszczają autorzy zestawienia.

Trzecie miejsce zajmuje Peru (157,1).

“Śmiertelność z powodu nowotworów w Peru może być niższa niż w krajach rozwiniętych się ze względu na znacznie mniejsze narażenie na wysoko przetworzoną żywność, która często zawiera substancje rakotwórcze i może być szkodliwa, jeśli jest spożywana w dużych ilościach” – zaznaczają badacze.

Najgorzej sytuacja wygląda na Węgrzech, gdzie średnio odnotowano 286,4 spowodowane rakiem zgony na 100 tys. mieszkańców.

Prawie wszystkie z dziesięciu krajów o najwyższym wskaźniku zgonów z powodu nowotworów znajdują się w Europie Wschodniej i krajach bałtyckich. Jedynym wyjątkiem jest Dania.

“Sugeruje to, że powszechne wybory kulturowe i związane ze stylem życia, takie jak dieta, mogą znacząco przyczyniać się do śmiertelności z powodu nowotworów” – podsumowują autorzy badania. W wielu badaniach udowodniono ponadto, że z niską śmiertelnością na nowotwory skorelowane są wydatki na opiekę zdrowotną w danym kraju.

Obraz zakłócony pandemią

Prof. Samoliński zwraca uwagę na fakt, że niektóre brane pod uwagę dane w badaniu – oprócz tych dotyczących wskaźnika zgonów, których można było uniknąć lub z przyczyn uleczalnych – dotyczyły lat pandemii, czyli wnioski wyciągane na ich podstawie mogą nie do końca odzwierciedlać rzeczywistości. Jak podkreśla, opieka zdrowotna funkcjonowała wtedy w warunkach kryzysu. Brakowało kadr, sprzętu i wiedzy o wirusie. Z powodu COVID-19 w Polsce zmarło w ciągu roku kilkadziesiąt tysięcy osób więcej.

“Średniorocznie w Polsce umierało przed pandemią około 320 tys., a w okresie pandemii zmarło w ciągu roku 400 tys. osób. Mieliśmy do czynienia ze wzrostem przedwczesnych zgonów o 80 tys.” – przypomina specjalista.

Powołuje się na analizę OECD z 2023 roku, która wskazywała, że już przed pandemią Polska borykała się też z wieloma wyzwaniami dotyczącymi nieefektywnego systemu ochrony zdrowia.

“Za dużo pacjentów przypada na lekarza i na pacjenta przypada za dużo wizyt. O czym to świadczy? O nieefektywności wizyt. Pacjent chodzi do specjalisty po to, by chodzić, ale za tym nie idzie dobrze zdiagnozowany problem zdrowotny. Poza tym czas oczekiwania na wizytę jest bardzo długi. To wszystko daje splot współzależności, które sprawiają, że pacjent nie otrzymuje efektywnej opieki” – podkreśla prof. Samoliński.

 

Źródło: PAP Autor: Klaudia Torchała
Fot. Pixabay/zdjęcie ilustracyjne

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij