Komunikat PSE ws. ogłoszenia okresu zagrożenia w piątek w ramach rynku mocy nie oznacza, że odbiorcy nie będą mieli prądu – podkreślił w rozmowie z PAP pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Mateusz Berger.
Pełnomocnik rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Mateusz Berger wyjaśnił, że piątkowy komunikat PSE jest takim pierwszym od czasu wejścia w życie przepisów dotyczących rynku mocy, czyli od 1 stycznia 2021 roku. Zwrócił jednocześnie uwagę, że takie “okresy zagrożenia” zdarzały się wcześniej, m.in. w 2015 roku. Nie było wtedy jednak obowiązku ich raportowania.
Berger wskazał, że zgodnie z prognozami, piątkowe zapotrzebowanie na moc miało wynieść 22-23 GW. Tymczasem – jak wyjaśnił – zgodnie z przepisami zakładana jest 9 proc. rezerwa mocy.
“Jakby coś się stało, jest to zapas, by wyrównać powstałe niedobory mocy, jeśli np. jakiś blok energetyczny wypadnie z systemu” – wyjaśnił pełnomocnik.
Mateusz Berger poinformował, że z uwagi na planowane jak i nieplanowane remonty bloków energetycznych, a także bardzo słabą wietrzność w piątek (planowana moc z wiatru miała wynieść 2 GW a jest ok. 130 MW) rezerwa mocy spadła poniżej 9 proc.
“Opublikowany w piątek komunikat PSE to sygnał do wytwórców energii, że nie wolno im teraz dokonywać żądnych wyłączeń i pozostałe bloki muszą pracować, pozostawać w gotowości. Jest to swego rodzaju lampka ostrzegawcza” – wskazał.
“To nie oznacza, że nie będzie prądu w godzinach od 19 do 21. To nie ma absolutnie żadnego wpływu na dostawy. Każdy odbiorca będzie miał na obecną chwilę prąd. To informacja (komunikat PSE – PAP) dla wytwórców prądu oznacza: +macie skupić się na pracy, żeby nie ubywało mocy”+” – podsumował pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Dyrektor Departamentu Zarządzania Systemem PSE Konrad Purchała poinformował wcześniej dziennikarzy, że głoszenie okresu zagrożenia oznacza jedynie, że wszyscy, którzy mają kontrakty w ramach rynku mocy i otrzymują z tego tytułu wynagrodzenie mają je wypełnić – pokazać, że dysponują odpowiednią mocą”. I zapewnił, że nie ma to żadnego wpływu na odbiorców energii elektrycznej
Jak wyjaśnił, prognozowany spadek rezerwy poniżej wymaganego poziomi wynika z przestojów konwencjonalnych bloków, oraz z niskiej prognozy produkcji elektrowni wiatrowych w piątek wieczorem. “Prognozujemy tylko 150 MW z wiatru przy ponad 8 GW mocy zainstalowanej. Dodatkowo – jak przypomniał dyrektor – w wieczornych szczytach obciążenia nie pomaga już fotowoltaika.
“Ogłoszenie okresu zagrożenia na ryku mocy nie wynika absolutnie z braku zpasów węgla w elektrowniach węglowych” – podkreślił. “To narzędzie, które mamy w dyspozycji, a za które posiadacze kontraktów mocowych otrzymują wynagrodzenie” – zaznaczył.
Zgodnie z ustawą moc jest towarem, który można kupować i sprzedawać. Jednostki – wyłaniane podczas aukcji do pełnienia tzw. obowiązku mocowego, polegającego na gotowości do dostarczania mocy elektrycznej do systemu oraz zobowiązaniu do faktycznej dostawy mocy w okresie zagrożenia – są za to wynagradzane. Innym mechanizmem, dopuszczonym do rynku mocy jest DSR – czyli ograniczenie poboru na żądanie. Rynek mocy działa od początku 2021 r. W celu pokrycia jego kosztów odbiorcy energii elektrycznej ponoszą dodatkowe opłaty.