Czy organizatorzy proaborcyjnych marszy poniosą odpowiedzialność za sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego? Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zapowiedział, że będą traktowani jak przestępcy.
Polska obecnie przeżywa drugą falę pandemii koronawirusa, która uderzyła w nasz kraj wyjątkowo ciężko. Praktycznie każdy kolejny dzień przynosi kolejne rekordy nowych infekcji i zgonów. Pomimo tego lewica postanowiła zorganizować protesty uliczne w obronie aborcji. Wiele osób martwi się, że te protesty wpłyną na radykalne pogorszenie sytuacji. Taka sytuacja miała już miejsce w Hiszpanii – w połowie marca sytuacja była tak zła, że rząd musiał wprowadzić bardzo radykalny lockdown, a powodem tego pogorszenia zdaniem wielu ekspertów były demonstracje feministek w Dzień Kobiet.
Wszystkie protesty jakie się teraz odbywają w Polsce są nielegalne gdyż rząd już jakiś czas temu w ramach walki z pandemią zakazał organizowania publicznych manifestacji. Woś poinformował, że w związku z tym ich organizatorzy nie będą mogli liczyć na pobłażliwość. Prokuratorzy mają stawiać im zarzuty narażenia na utratę zdrowia i życia, za co może grozić nawet do ośmiu lat więzienia. „W państwie prawa nie może być zgody na łamanie prawa, w związku z czym prokurator generalny Zbigniew Ziobro wydał jednoznaczne wytyczne” – powiedział.
„Całe wysiłki państwa są skierowane na to, żeby zachować wydolność służby zdrowia, aby każdy, kto tego potrzebuje, nie został pozostawiony samemu sobie” – podkreślił – „Nie może być jakiejkolwiek tolerancji dla bezprawia. Podobne wytyczne zostały wydane przez ministra spraw wewnętrznych i administracji w stosunku do policji”.
Wiceminister odniósł się również do ataków na kościoły. Ocenił, że jest to łamanie kodeksu karnego. Podkreślił też, że kary za przeszkadzanie w sprawowaniu kultu religijnego do kodeksu karnego włączyła lewica kiedy Polską rządziło SLD. Obiecał, że przepisy będą egzekwowane. „Nie może być zgody, żeby nasze chrześcijańskie dziedzictwo było w taki sposób atakowane” – ocenił – „Można się nie zgadzać z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, prowadzić różne dyskusje, ale nie można dopuścić do łamania prawa”.