Watykańska Dykasteria Nauki Wiary dopuszcza przechowywanie niewielkiej części prochów zmarłego. Konferencja Episkopatu Polski nie ma jednak prawa aplikować tych zmian, ponieważ zabraniają tego polskie przepisy o pochówku – powiedział PAP ks. prof. Dominik Ostrowski, konsultor komisji liturgicznej KEP.
Dykasteria opublikowała 12 grudnia 2023 r. odpowiedź przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Włoch, metropolicie Bolonii kardynałowi Matteo Zuppiemu dot. przechowywania prochów zmarłych. Według dykasterii Kościół katolicki dopuszcza, aby bliscy zmarłego przechowywali niewielką część jego prochów w miejscu dla niego znaczącym.
W rozmowie z PAP ks. dr hab. Dominik Ostrowski, prof. Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu i konsultor komisji ds. kultu Bożego i dyscypliny sakramentów KEP wyjaśnił powody zmiany stanowiska Watykanu oraz możliwości zastosowania ich w Polsce. Duchowny wskazał m.in. na zagrożenia psychologiczne jakie niesie ze sobą przechowywanie prochów w domach.
PAP: Z czego wynika zmiana w nauczaniu Kościoła katolickiego w zakresie przechowywania prochów zmarłych? Wytyczne Watykanu z 2016 r. wskazywały, że mogą być w “miejscach świętych”, a zatem nie w domu, nie wolno ich rozdzielać między członków rodziny ani nie rozrzucać na wietrze.
Ks. prof. Dominik Ostrowski: Dość zaskakująca odpowiedź Dykasterii Nauki Wiary z grudnia 2023 r. wynika raczej z nowych uwarunkowań i pytań współczesnego świata niż z prostej chęci zmiany. Dykasteria nie stworzyła nowego zwyczaju lub prawa, ale udzieliła odpowiedzi w perspektywie doktryny, czyli w praktyce wypowiedziała się na temat, czy przechowywanie szczątków zmarłych poza cmentarzem jest przejawem herezji – czyli błędu teologicznego.
Watykan nie dostrzega tu bezpośredniego niebezpieczeństwa herezji, dlatego wypowiedź dykasterii brzmi zaskakująco liberalnie. Nie oznacza to jednak, że musimy ją stosować.
Poza tym, dykasteria wyraźnie zastrzega, że praktyka przechowywania szczątków zmarłych ma ścisłe powiązanie z prawem cywilnym.
Przypomina również, że należy wystrzegać się panteistycznych, naturalistycznych lub nihilistycznych interpretacji – czyli nie wpadać w zagrożenia płynące z niechrześcijańskiej interpretacji śmierci.
Jeśli rozsypanie prochów poza cmentarzem miałoby być wyrazem przekonania, że człowiek lub jego cielesność nic nie znaczy, to praktyka taka byłaby teologicznie niebezpieczna albo nawet heretycka. Dlatego nawet w krajach, gdzie przechowywanie prochów zmarłych w domach jest legalne, katolicy są związani do otrzymania na to zgody biskupa lub konferencji biskupów.
PAP: Jak wygląda możliwość wdrożenia stanowiska Watykanu w Polsce?
D.O.: W Polsce obowiązuje ustawa z 31 stycznia 1959 r. według której nie wolno przechowywać szczątków zmarłych, w tym również prochów pochodzących z kremacji poza legalnym miejscem pochówku. Taka praktyka jest karalna. W związku z tym, Konferencja Episkopatu Polski nie ma prawa aplikować w praktyce zmian, o których mowa w odpowiedzi dykasterii.
PAP: Na jakim etapie są obecnie prace liturgiczne w tym nowych możliwości, które daje odpowiedź dykasterii?
D.O.: Do komisji liturgicznej KEP powoli napływają ustne opinie, chociaż nie są prowadzone obecnie intensywne prace nad tą kwestią. Dotyczą one np. kwestii dostępu osób spoza rodziny do miejsca pochówku, kwestii psychologicznego przeżycia żałoby w perspektywie obrzędów pogrzebowych czy porównanie przechowywania prochów do przechowywania pamiątek po zmarłych albo nawet relikwii.
Instrukcja Watykanu z 2016 r. na temat kremacji ostrzega, że przechowywanie prochów poza miejscem świętym zwiększa ryzyko “odsunięcia zmarłych od modlitwy i pamięci krewnych i wspólnoty chrześcijańskiej”, szczególnie gdy minie więcej czasu i dorastający domownicy nie pamiętają bezpośrednio osoby zmarłej.
Chodzi o uniknięcie “możliwych sytuacji zapomnienia czy braku szacunku, jakie mogą mieć miejsce przede wszystkim po przeminięciu pierwszego pokolenia”.
Trzeba doceniać, że na cmentarzach jako miejscach publicznych groby naszych bliskich są odwiedzane nie tylko przez domowników, ale często przez znajomych, którzy przez długie lata modlą się za tych zmarłych. Nierzadko taka modlitwa jest zanoszona też przez przypadkowe obce osoby i ma to głęboki sens chrześcijański.
Ponadto pamiętajmy, że ważnym elementem katolickich obrzędów pogrzebu jest “ostatnie pożegnanie”, którego częścią jest złożenie szczątków ludzkich w grobie i opuszczenie cmentarza. Wiemy, jak poruszający emocjonalnie, a więc także psychologicznie jest moment, w którym trumna lub urna znika z naszego wzroku i trzeba się pożegnać na zawsze z osobą zmarłą.
Pomimo naturalnego bólu takie pożegnanie jest również potrzebne, aby w pełni przeżyć żałobę i móc z niej się po pewnym czasie wydobyć, aby normalnie żyć.
Zdaniem niektórych specjalistów istnieje ryzyko, że osoby, które przechowują szczątki w domu, nie pożegnają swoich zmarłych do końca, nigdy “nie wyjdą z cmentarza”, nie zamkną ważnego psychologicznie etapu żałoby i będą nim obciążone bezterminowo. Dlatego wśród uwag pojawiła się troska o to, czy np. będą w stanie przejść przez etap żałoby ci rodzice, którzy chcieliby w domu pozostawić sobie na zawsze “sanktuarium” zmarłego dziecka wraz z jego szczątkami.
Dykasteria powtórzyła w 2023 r. zastrzeżenie z 2016 r., że należy być czujnym na ryzyko “nieodpowiednich czy przesądnych praktyk”. Wskazano np. że nieodpowiedne może być skoncentrowanie się na szczątkach, zamiast na duszy ludzkiej, która potrzebuje modlitwy.
W tym sensie miejsce złożenia ciała ma znaczenie uszanowania naszej ludzkiej cielesności, ale nie powinno ono się stać tematem numer jeden. Innymi słowy, cmentarze i groby są dla nas przede wszystkim miejscem modlitwy za dusze zmarłych w oczekiwaniu na zmartwychwstanie.
PAP: Jaka jest różnica między przetrzymywaniem prochów a np. relikwiami zmarłych?
D.O.: Przechowywanie szczątków ludzkich poza cmentarzami znane jest w kontekście przechowywania relikwii, np. w relikwiarzach. Jednak szczątki te nie pochodzą z kremacji, która – przypomnijmy – sama z siebie budziła i budzi obiekcje Kościoła. Ponad to, Kościół zachęca do ostrożności w zakresie relikwii, wiedząc że nadmierne skupienie się na relikwiach może prowadzić do błędów.
W instrukcji o nadużyciach liturgicznych z 2004 r. jest mowa, aby nie kolekcjonować relikwii w niewłaściwy sposób. W historii zdarzało się bowiem sytuacje, kiedy stawały się one atrakcją turystyczną lub były wykorzystywane do zachowań przesądnych. W związku z tym wypada być ostrożnym.
Czym innym jest natomiast przechowywania np. pukla włosów jako swoistych “relikwii” (łac. pozostałości), co ma jedynie wyraz sentymentalny. Tymczasem przechowywanie urny z prochami niesie ze sobą raczej przygnębienie.
Poza tym w odróżnieniu do relikwii osoby kanonizowanej, które inspirują do pobożności kolejne pokolenia, pozostałości osoby nie kanonizowanej po upływie kilkunastu lat są pomijane i narażone na nieposzanowanie.
PAP: Kiedy można spodziewać się jakiejś decyzji KEP w tej kwestii stanowiska dykasterii?
D.O.: Temat nie jest w Polsce szczególnie aktualny, zwłaszcza ze względu na przepisy cywilne, dlatego nie spodziewałbym się żadnych decyzji KEP, ale być może zaistnieje potrzeba ustosunkowania się do tej i innych kwestii związanych z kremacją.
Kremacja nie jest równoważną formą pogrzebową i Kościół katolicki ciągle przypomina, że bardziej stosowne jest chowanie ciał zmarłych w trumnach, szczególnie z najważniejszego powodu, jakim jest odniesienie się do zmarłych z największym szacunkiem.
Proces kremacji, niestety nie zapewnia w pełni godnego obchodzenia się z ciałami zmarłych. Pozostawienie go w jego naturalnej formie nadal jest w doktrynie katolickiej, najgodniejszą formą pochowania.
Nie zapominajmy też o alternatywnej drodze, jaką jest promocja praktyki ofiarowania swoich organów dla ratowania życia innych.
Po trzecie doceniajmy też rolę cmentarzy jako miejsc otwartych, gdzie każdy może przyjść na groby naszych bliskich i zmówić za nich modlitwę. Kiedy zabierzemy ich z cmentarzy, zabierzemy im tę modlitwę.