1 
626 
Emil Czeczko, dezerter z 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie, który w czwartek zbiegł na Białoruś, był najprawdopodobniej od jakiegoś czasu szpiegiem lub co najmniej informatorem reżimu Łukaszenki. Na jaw wyszły też problemy z prawem i agresją 25-letniego wojskowego, które mogły mu ułatwić decyzję o ucieczce z wojska.
Dezercja Czeczko, a następnie jego wywiad dla białoruskiej telewizji były z pewnością jednym z czołowych tematów poprzedniego dnia. Początkowo informacja została podana przez radio RMF FM, cytując informacje podane przez białoruską propagandę, zgodnie z którą uciekinier został złapany przez białoruskich pograniczników w czwartek po południu. Mężczyzna miał prosić o azyl.
Informacja o zniknięciu żołnierza został potwierdzona przez jego jednostkę, a następnie ministra Mariusza Błaszczaka. Zgodnie z oświadczeniem szefa MON żołnierz od jakiegoś czasu miał poważne problemy z prawem, które jednoznacznie wykluczałyby go ze służby. Jeszcze tego samego dnia przełożeni Czeczko zostali odwołani ze swoich stanowisk.
O jakie problemy z prawem chodzi? Zgodnie z ustaleniami “Gazety Olsztyńskiej” w sprawie 25-latka niedawno musiała interweniować policja i żandarmeria, gdyż ten dopuścił się pobicia matki. Z kolei według Onetu mężczyzna został niedawno złapany przez patrol policji, kiedy kierował pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu (miał 1,5 promila) oraz narkotyków. Czeczko miał zdawać sobie sprawę, iż informacja z policji bardzo szybko trafi do jego przełożonych, co z kolei mogłoby szybko zakończyć jego karierę wojskową. Stąd też obawa przed poniesieniem konsekwencji mogła przymusić go do decyzji o ucieczce.
Wiele jednak wskazuje na to, iż próba uniknięcia kary nie była jedynym motywem, którym miał się kierować 25-latek. Według śledczych wojskowy miał być już od jakiegoś czasu szpiegiem lub co najmniej informatorem białoruskiego agenta. Według Onetu w tej chwili prześwietlany jest Białorusin, partner siostry szeregowego Czeczko.
Obserwuj nas w Google News
Ładowanie ...
