Prawybory w New Hampshire nie przyniosły niespodzianki. Donald Trump pokonał swoją rywalkę, byłą ambasador przy ONZ Nikki Haley, z dwucyfrową przewagą.
W teorii prawybory w New Hampshire nie są szczególnie ważne. To malutki stan, zamieszkiwany przez zaledwie 1,4 miliona mieszkańców. Można w nim zdobyć 22 delegatów z 1215 potrzebnych do zwycięstwa, ale w praktyce jest ich znacznie mniej, gdyż delegaci są dzieleni proporcjonalnie pomiędzy wszystkich kandydatów, którzy przekroczą 10%. Te prawybory odbywają się jednak jako pierwsze, poza tzw. kaukusami z Iowy – stanowe przepisy wymagają, by lokalny oddział partii zorganizował je przed innymi stanami – i jako takie przyciągają ogromną uwagę mediów. Zwycięstwo w NH nie gwarantuje zdobycia nominacji prezydenckiej, ale daje politykowi ogromny rozgłos i ułatwia późniejszą rywalizację.
Dla Haley było w tym roku szczególnie ważne. Po rezygnacji gubernatora Florydy Rona DeSantisa, który wycofał się jeszcze przed tymi prawyborami, była gubernator Karoliny Południowej i ambasador przy ONZ została bowiem jedyną kandydatką, która ma jakiekolwiek szanse na pokonanie Trumpa. Gdyby udało jej się wygrać w tym stanie, to na pewno zmobilizowałoby to jej elektorat i przyciągnęło do kampanii sponsorów.
Tak się jednak nie stało. Donald Trump wygrał te prawybory ze sporą przewagą. Przy 92% policzonych głosów dostał 54,7%, a Haley 43,5%. Zwyciężył też we wszystkich hrabstwach poza Grafton. Podium zamknął, z wynikiem 0,7%, DeSantis. Bły gubernator New Jersey Chris Christie dostał 0,3% głosów, a przedsiębiorca Vivek Ramaswamy 0,2%, obydwaj też wycofali się wcześniej z prawyborów. Pozostali kandydaci dostali 0,1% lub mniej głosów. Tym samym Trump zdobędzie 12 delegatów, a Haley 9.
Po zwycięstwie w Iowie i New Hampshire nikt nie ma już wątpliwości, że to Trump po raz kolejny powalczy z Bidenem. Co ciekawe, jest pierwszym Republikaninem, który wygrał zarówno w Iowie jak i NH od 1976 roku, od kiedy te stany rozpoczynają prawybory. Jego sojusznicy namawiali Haley, by ta wycofała się jeszcze przed policzeniem głosów. Ona jednak zapewnia, że nie ma zamiaru tego zrobić. „Ten wyścig jeszcze długo się nie skończy. Zostały tuziny stanów” – powiedziała swoim zwolennikom.
Oprócz prawyborów Republikanów odbyły się także prawybory Partii Demokratycznej. Te przyciągnęły znacznie mniejszą uwagę, gdyż żaden z kontrkandydatów Bidena – kongresman Dean Phillips i pisarka Marianne Williamson – nie mają realistycznej szansy na odebranie mu nominacji. W tym roku jednak doszło do niecodziennej sytuacji. Komitet Narodowy Demokratów zdecydował, że pierwsze prawybory odbędą się w Południowej Karolinie. Argumentowano, że NH jest zbyt białym stanem, co nie oddaje przekroju etnicznego wyborców lewicy. Lokalni Demokraci jednak się zbuntowali i postanowili, że i tak je przeprowadzą, a nazwisko Bidena nie znajdzie się na liście wyborczej.
Wynik tych prawyborów byłby i tak symboliczny, bo delegaci z NH na skutek tego konfliktu nie wezmą udziału w zaplanowanej na sierpień Konwencji Narodowej, na której formalnie zostanie wybrany kandydat. Zwycięstwo Phillipsa mogłoby mu jednak nieco pomóc w kampanii. Z tego powodu wielu partyjnych działaczy namawiało wyborców, by dopisywali na kartach nazwisko Bidena. Niemal 55 tysięcy ich posłuchało, co dało Bidenowi pierwsze miejsce, z wynikiem 51,2%. Phillips był drugi, z 19,8%, a Williamson trzecia, zdobyła 4,7%.