Stefan Niesiołowski pokazał swoją prawdziwą twarz. Człowiek, który kiedyś z wielkim zapałem pozował do fotografii z Janem Pawłem II dziś domaga się usuwania jego pomników. Duchowa droga, którą przeszedł ten polityk, to doskonały materiał na studium moralnego upadku.
Stefan Niesiołowski w czasach PRL-u uchodził za jedną z barwniejszych postaci opozycji antykomunistycznej. Zaangażowany w działalność demokratyczną, znany z nietuzinkowych pomysłów, jak zrzucenie z Rysów tablicy upamiętniającej Lenina czy ten niezrealizowany – podpalenia muzeum “wodza rewolucji” w Poroninie. Zawsze też deklarował się jako osoba wierząca, a po transformacji ustrojowej był jednym z założycieli ZCHN-u, uchodzącej za najbardziej prokościelną partię w polskim Sejmie.
W latach 90. to Niesiołowski był jednym ze zwolenników zaostrzania polityki aborcyjnej, bronił Kościoła i domagał się głębokiej dekomunizacji i lustracji. Jednak na początku XXI wieku Niesiołowski dokonał prawdziwej wolty ideologicznej – z konserwatywnego działacza stał się jednym z najostrzejszych głosów liberalnej Platformy Obywatelskiej. Zapałał taką nienawiścią do prawicy, liderów Prawa i Sprawiedliwości, że do historii przeszły już jego pełne jadu tyrady wymierzone w polityków PiS, ale także niektórych duchownych, jak np. w ojca Tadeusza Rydzyka.
Ostry kurs antykościelny i antypisowski zapewnił mu wysokie stanowiska pod rządami PO. Był między innymi wicemarszałkiem Sejmu VI kadencji. Kres jego karierze przyniosła tzw. afera łódzka z prostytutkami w tle. Służby odkryły, że biznesmeni mieli finansować prostytutki Niesiołowskiemu, a on miał odwdzięczać się pomocą w zdobywaniu kontraktów w Grupie Azoty. Przed sądem Niesiołowskiego bronił dawny polityk SLD Ryszard Kalisz. Wyrok był bulwersujący dla części opinii publicznej. Niesiołowskiego uniewinniono. Zdaniem sędzi, która potwierdziła, że biznesmeni finansowali prostytutki Niesiołowskiemu, w zamian za korzyści płynące z kontraktów ze spółką, czynności te nie były korupcją. Miały to być – jej zdaniem – “przyjacielskie usług wyświadczane sobie wzajemnie przez znającą się od lat grupę osób”.
Choć ostatecznie Niesiołowski został uniewinniony, przez lata był utrzymywany z dala od głównego nurtu polskiej polityki. Teraz powraca i jak się okazuje, w swoim stylu. W rozmowie z “Gazetą Wyborczą”, która jeszcze dwie dekady temu nie szczędziła mu gorzkich słów, Niesiołowski postanowił uderzyć w papieża Jana Pawła II. Za pretekst posłużyła mu… kariera naukowa ministra Przemysława Czarnka.
– Po pierwsze, ktoś taki jak Czarnek nigdy nie powinien zostać ministrem. On jest kompromitującą figurą. Obraża nauczycieli (…). Poza tym Czarnek robi jeszcze inną rzecz. Ja trochę się w tym orientuję, jestem w środowisku uczelnianym – wszystkie programy, które on finansuje w szkołach, to albo “żołnierze wyklęci”, albo walka z aborcją. Głównie takie tematy są tam finansowane. Albo na uczelniach – jakieś kościelne instytucje i JPII. To jest następny problem – te wszystkie pomniki JPII powinny być dyskretnie usunięte. Nie da się już jego obronić. Fakty, jakie są i jeszcze będą ujawniane, świadczą, że papież po prostu krył pedofilów. I właściwie powoli trzeba zapominać o tej postaci. Pomniki natomiast będą usunięte, prędzej czy później – grzmiał Stefan Niesiołowski na łamach “Wyborczej”.
O najstarszej katolickiej uczelni w Polsce mówił:
Albo KUL – intelektualna nędza. Czarnek niszczy polską naukę. Bo po co być naukowcem, po co studiować, po co poznawać literaturę, jak wystarczy napisać pracę o wielkości JPII? W tym kierunku idą rządowe granty i tacy są w większości nowi profesorowie. To niesłychane, bo jest dokładnie tak – tylko pod innym znakiem – jak w czasach komunistycznych: wtedy były finansowane prace o Leninie, o Związku Radzieckim, o Dzierżyńskim, o Marchlewskim. I w tej chwili finansowane są różne prace o PiS-owskich albo kościelnych dygnitarzach – pienił się Niesiołowski.
Prawdziwy odlot. Porównanie hierarchów Kościoła do morderców pokroju Dzierżyńskiego czy Lenina to jednak wyższy poziom nienawiści i przykład totalnego upadku byłego “katolickiego” polityka. Co trzeba mieć w głowie żeby wpaść na taki pomysł?