Pojawiły się obawy, że ze zdrowiem Joe Bidena jest gorzej, niż ujawnia Biały Dom. Prezydent USA odwołał szereg zaplanowanych wcześniej wizyt.
Kilka dni temu Biały Dom poinformował, że Biden po raz kolejny złapał COVID. Prezydent udał się do swojego domku letniskowego w Rehoboth Beach w Delaware, by poddać się w nim izolacji. To właśnie tam napisał list, w którym poinformował, że nie będzie się ubiegać o prezydenturę. Izolację miał skończyć w poniedziałek, a we wtorek miał odbyć spotkanie z premierem Izraela.
NYPost informuje, w oparciu o anonimowe źródła, że w poniedziałek prezydent miał rozpocząć też serię oficjalnych wizyt na zachodnim wybrzeżu, m.in. w Kalifornii, Denver w Kolorado i Austin i Houston w Teksasie. Te wizyty zostały jednak w ostatniej chwili odwołane. Źródło dziennika nie zna powodu tej decyzji. Poinformowało także, że Biden przedłużył swój pobyt w Rehoboth do środy.
Na razie nie jest jasne, czy odwołanie tych wizyt miało związek z jego chorobą. Prezydencki lekarz Kevin O’Connor powiedział w poniedziałek, że Biden już niemal wyzdrowiał. Źródło dziennika twierdzi, że decyzja o ich odwołaniu zapadła już po tym, gdy zdecydował, że nie wystartuje w wyborach.
Burmistrz Houston John Whitmire potwierdził, że czwartkowa wizyta Bidena została odwołana w ostatniej chwili. Biden miał udać się do tego miasta, by ocenić zniszczenia spowodowane przez huragan Beryl i porozmawiać o odbudowie. Biden najprawdopodobniej nie spotka się też z Netanjahu.
Według źródła dziennika następną wizytę Biden ma zaplanowaną dopiero na 31 lipca. Odbędzie ją wspólnie z wiceprezydent Harris, ale na razie nie wiadomo, co będzie jej celem. Dzień później uda się do Chicago ale potem nie ma już żadnych planów aż do Konwencji Narodowej Demokratów, która rozpocznie się 19 sierpnia.
Biden nie pojawił się publicznie odkąd ujawniono, że jest chory na COVID. W poniedziałek zadzwonił jednak do sztabu Kamali Harris. Powiedział, że nazwisko na karcie do głosowania się zmieniło, ale misja została ta sama, a on sam zrobi wszystko, co konieczne, by jej pomóc. Wiele osób zwraca uwagę, że jego głos był wyjątkowo zachrypnięty i bełkotliwy – mimo tego, że telefon miał miejsce już po tym, gdy prezydencki lekarz stwierdził, że niemal wyzdrowiał. Teraz kolejni Republikanie żądają od niego dowodu, że stan zdrowia pozwala mu na dalsze sprawowanie obowiązków.