1:2 dla Igi Świątek w pierwszym secie – przy takim wyniku przerwano mecz Polki z Aryną Sabalenką. Kibice czekający na prawdziwy tenisowy „rarytas” musieli uzbroić się jednak w cierpliwość. Pogoda uniemożliwiła zawodniczkom rozegranie spotkania, którego wznowienie zaplanowano na godzinę 22:30 czasu polskiego w niedzielę.
Turniej WTA Finals, mimo swojej rangi i prestiżu, zamienia się w mało poważne zawody tenisowe. Próżno szukać w tym winy samych zawodniczek, które tylko czekają na możliwość wyjścia na kort. Ta jednak nie przychodzi im z taką łatwością. Od kilku dni w Cancun, na pierwszy plan wychodzi pogoda, komplikując życie organizatorom. Nie brakuje nawet komentarzy, że powinien być to przełomowy turniej szefa WTA Steve’a Simona. Przełomowy, bo ostatni.
Kolejne problemy podczas turnieju z udziałem kobiecej elity pojawiły się w na etapie półfinałów. Plan był jasny, w sobotę wyłaniamy finalistów, a w niedzielę zwycięzcę WTA Finals, ale nic z tego. W sobotni wieczór na kort miały wyjść najpierw Jessica Pegula i Coco Gauff. Tak też się stało, jednak w pierwotnej godzinie rozpoczęcia meczu, jedyne co zobaczyli kibice to szalejący wiatr i ulewny deszcz. Wszyscy czekali na rozpoczęcie rywalizacji pierwszej pary półfinałowej, które przesuwane było w poszukiwaniu okienka pogodowego. Ostatecznie mecz się odbył, a Pegula nie pozostawiła złudzeń rywalce, pokonując ją 6:2, 6:1.
Drugi półfinał między Igą Świątek a Aryną Sabalenką zaplanowano na godzinę 00:30 czasu polskiego. Pojedynek dwóch najlepszych rakiet świata miał być tenisowym świętem, ale ostatecznie nie miał z tym nic wspólnego. Polka i Białorusinka wyszły na kort dopiero o godzinie 1:55 czasu polskiego i spędziły na nim zaledwie 19 minut. W tym czasie kibice podziwiali 22 akcje, ale już od godziny 2:11 do 3:50 głównym punktem programu była szalejąca pogoda i niegasnąca nadzieja organizatorów, że mecz da się dokończyć.
Ostatecznie wygrały warunki atmosferyczne, a na rozstrzygnięcie pojedynku najlepszych tenisistek trzeba jeszcze poczekać. Wznowienie meczu przy takim wyniku, jaki widniał na tablicy w momencie jego przerwania, czyli 1:2 w pierwszym secie zaplanowano na niedzielny wieczór. Iga i Aryna na korcie pojawią się nie wcześniej niż o godzinie 22:30 czasu polskiego.
Polka stoi przed szansą powrotu na fotel lidera rankingu WTA. Aby tak się stało musi pokonać nie tylko Sabalenkę, ale wygrać cały turniej.