Sąd wydał wyrok w sprawie kobiety z Wólki Grochowskiej, która złamała kwarantannę. Pomimo tego, że była chora na COVID-19, poszła do sklepu w sąsiedniej wsi.
Do zdarzenia doszło 23 kwietnia. Mieszkająca w Wólce Grochowskiej (mazowieckie) Barbara B. dowiedziała się dzień wcześniej, że jest zainfekowana koronawirusem i zgodnie z decyzją sanepidu miała przebywać w kwarantannie. Postanowiła jednak wybrać się do sklepu w Kobylinie razem z mężem, który również był objęty nakazem kwarantanny.
W sklepie w momencie jej wizyty przebywała obsługa i klienci, co najmniej siedem osób. Barbara B. po zrobieniu zakupów wróciła do domu, ale wcześniej spotkała się z co najmniej jeszcze jedną osobą nie będącą domownikiem.
O tym, że chora kobieta złamała zasady kwarantanny służby zostały poinformowane przez osoby postronne. Policjanci sprawdzili, że 54-letniej kobiety faktycznie nie ma w domu. Wkrótce potem została aresztowana. Policjanci poinformowali również o całym zdarzeniu służby sanitarne, które musiały dotrzeć do wszystkich osób z którymi mogła mieć kontakt i również ich wysłać na kwarantannę. Policjanci pomogli im w ustaleniu ich tożsamości.
Zatrzymana kobieta przyznała się do złamania kwarantanny. Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce oskarżyła ją o „sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego i szerzenie się choroby zakaźnej”. Groziło jej za to do ośmiu lat więzienia.
Sąd nie miał wątpliwości, że kobieta działała świadomie i wiedziała, że łamie prawo i naraża innych na infekcję. Została uznana za winną, ale wyrok był dużo łagodniejszy niż maksymalna przewidziana przez prawo wysokość kary. Barbara B. została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i karę grzywny w wysokości 1250 złotych. Sąd zaliczy 61 dni, które spędziła w areszcie tymczasowym, na poczet kary. Kobieta będzie musiała również pokryć koszty sądowe i co pół roku informować sąd na piśmie o przebiegu próby.