Chińska Jingye Group chce kupić brytyjskie konsorcjum hutnicze British Steel. Tym samym weszliby w posiadanie jednej trzeciej brytyjskiego przemysłu hutniczego.
British Steel powstała w 2016 roku po tym, kiedy fundusz inwestycyjny Greybull Capital odkupił od Tata Steel Europe część odpowiedzialną za produkcję długich wyrobów stalowych. Już po trzech latach firma znalazła się jednak w poważnym kryzysie finansowym i po upadku rozmów ratunkowych z rządem stanęła na granicy niewypłacalności. Rząd Theresy May zgodził się w końcu im pomóc, co nieco odsunęło tą perspektywę.
Jingye ogłosiła, że chce odkupić BS za 70 milionów funtów. Transakcja obejmowałaby główną odlewnię w Scunthorpe, brytyjskie huty oraz należące do konsorcjum akcje innych firm. Tym samym Chińczycy przejęliby jedną trzecią produkcji stali w UK i ocaliliby 4-5 tysięcy zagrożonych miejsc pracy.
Sama transakcja budzi jednak wiele wątpliwości z powodu związków Jingye z chińskimi komunistami. W Chinach linia pomiędzy prywatnym i państwowym przedsiębiorstwem jest często niejasna, zwłaszcza w przypadku tych największych, i tutaj jest tak samo. Wiadomo, że założyciel tej firmy, Li Ganpo, jest członkiem Partii Komunistycznej i był reprezentantem na 11 Narodowy Kongres Ludowy. Wielu komentatorów obawia się, że jego firma współpracowałaby z rządem ChRL nawet jeśli miałoby to naruszyć interesy UK, na przykład produkując dla chińskich sił zbrojnych.
Inni zwracają uwagę, że trudna pozycja w jakiej znalazła się British Steel, przez którą Chińczycy mogą ją teraz kupić, to wina samych Chińczyków. Chodzi tutaj o praktykę dotowania własnego przemysłu hutniczego tak, aby ten mógł eksportować stal po cenach dumpingowych i tym samym wygryźć zagraniczną konkurencję. Władze UK szacują, że na każdej tonie stali jaką eksportują do nich Chińczycy tracą aż 34 dolary. W 2016 roku Europejskie Stowarzyszenie Stali (EUROFER) oskarżyło rząd Davida Camerona o to, że blokował próby wprowadzenia regulacji, które uchroniłyby europejskie huty przed tą nieuczciwą praktyką.
Umowa ta nie spodoba się na pewno amerykanom i może doprowadzić do napięć dyplomatycznych. Były ambasador USA Matthew Bryza już napisał w Financial Times, że w kontekście wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami – której początkiem było właśnie zaniżanie przez Chińczyków cen stali – „to nie jest miejsce ani czas na antagonizowanie USA przez wejście w objęcia Pekinu”. Dodał również, że „zbawca British Steel musi być godnym zaufania inwestorem z długofalowym planem i know-how o zarządzaniu i modernizacji przemysłu, który mógłby i powinien rywalizować na światowej scenie” dodając, że Jingye nie jest takim inwestorem.
Umowa sprzedaży musi być jeszcze zaakceptowana przez brytyjski rząd. Według The Times może to się stać jeszcze w tym tygodniu.