Każdy kto choć raz w życiu miał okazję lecieć samolotem słyszał komunikat zabraniający palenia papierosów na pokładzie. Co grozi za niedostosowanie się do obowiązujących zasad? O tym przekonał się pewien mężczyzna, który podczas lotu skosztował nikotynowego dymu. Po wylądowaniu trafił w ręce policji.
Pasażer linii lotniczych Ryanair za nic miał zasady obowiązujące na pokładzie samolotu. Podczas lotu z Palmy na Majorce do brytyjskiego Manchesteru postanowił zapalić papierosa. Choć jego plan najpewniej zakładał, że nikt nie dowie się o wybryku, to intensywny dym nikotynowy poczuła stewardessa.
– Poszedł do toalety zapalić zaledwie 20 minut po starcie. Jedna ze stewardes poczuła dym wydobywający się z toalety. Zebrali wszystkie jego dane i poinformowali o zdarzeniu wszystkich w samolocie – relacjonował jeden z pasażerów.
Załoga samolotu powiadomiła obsługę lotniska w Manchesterze o zachowaniu mężczyzny. W związku z tym na docelowy port lotniczy została wezwana policja. Gdy maszyna wylądowała w Wielkiej Brytanii, na pokładzie pojawili się dwaj policjanci. Funkcjonariusze wyprowadzili pasażera, który nie dostosował się do przepisów i zabrali go do radiowozu.
O tym, że taki incydent miał miejsce poinformował rzecznik linii Ryanair.
– Załoga lotu z Palmy do Manchesteru (30 maja) wezwała policję po tym, jak na pokładzie znaleziono pasażera palącego papierosa. Mężczyzna został usunięty z samolotu przez funkcjonariuszy po wylądowaniu na lotnisku w Manchesterze – przekazano w oświadczeniu. Dodano, że sprawą zajmuje się lokalna policja.
Pasażer, który w rozmowie z mediami relacjonował niecodzienne wydarzenie, przyznał, że inni uczestnicy lotu byli oburzeni zachowaniem mężczyzny.
– W samolocie było trochę niezadowolonych osób. Ja byłem z dwiema córkami, które mają siedem i dziesięć lat. Były nieźle przestraszone – dodał.