W Niemczech rozpoczął się masowy protest rolników. Nie chcą, by rząd zrezygnował z ulg na paliwo rolnicze.
Niemiecki rząd szuka oszczędności, bo po decyzji sądu, który zabronił wykorzystania funduszy covidowych w innym celu, brakuje mu ok. 17 miliardów euro. Zdecydowano się na usunięcie w pierwszej kolejności tych elementów, które zdaniem polityków najbardziej szkodzą klimatowi.
Objęło to m.in. zwolnienie z podatku przy zakupie maszyn rolniczych i dopłaty do paliwa rolniczego. To rozwścieczyło niemieckich rolników, którzy twierdzą, że te cięcia skrajnie utrudnią im działalność. Po pierwszych protestach rząd wycofał się z likwidacji ulgi podatkowej i stwierdził, że likwidacja dopłat do paliwa będzie następowała stopniowo i potrwa trzy lata. To jednak nie usatysfakcjonowało rolników.
W poniedziałek na niemieckie ulice i autostrady wyjechały tysiące traktorów i ciężarówek, paraliżując ruch. W Berlinie rolnicy zablokowali główną ulicę, która prowadzi do Bramy Brandenburskiej. Ogromny protest miał miejsce również w Monachium. Rolnicy twierdzą, że jeśli rząd nie wycofa się ze swoich planów, to będą protestować co najmniej do przyszłego poniedziałku.
IT'S HAPPENING
The farmers have begun arriving in Berlin for the MASSIVE protest tomorrow.
SHARE 🚨pic.twitter.com/K2esBFqpwp
— PeterSweden (@PeterSweden7) January 7, 2024
Germany 🇩🇪
A huge farmers and truckers protest is sweeping across Germany to protest against their government. Thousands of tractors and trucks are heading towards Berlin and Munich right now.pic.twitter.com/C7ssxLhLNR
— James Melville 🚜 (@JamesMelville) January 8, 2024
"Patience is over!" Thousands of German farmers block Berlin and Germany to protest against the planned increase in fuel taxes wanted by socialist politicians. pic.twitter.com/POcpXNyNli
— RadioGenoa (@RadioGenoa) January 8, 2024
To nie jedyny problem niemieckiego rządu. W środę ma rozpocząć się strajk generalny na kolei. Maszyniści domagają się podwyżek od państwowego przewoźnika Deutsche Bahn. Chcą także obniżenia godzin pracy, z 38 na 35 tygodniowo. Protest ten zapowiedziano już w grudniu, ale jego nałożenie się na protest rolników grozi paraliżem całego kraju. Inne branże również nie są zadowolone z polityki rządu, więc niewykluczone są kolejne demonstracje.
Joachim Rukwied, szef stowarzyszenia rolników DBV, które zorganizowało ten protest, poprosił Niemców o wyrozumiałość. Powiedział, że nie chcą stracić ich wsparcia i solidarności, ale nie mogą się zgodzić na te cięcia, bo byłyby wyrokiem śmierci dla sektora rolniczego w Niemczech.