“Ikoną zakłamania III RP”, a także “niebezpiecznym dla wielu osób człowiekiem” nazwał b. prezydenta Lecha Wałęsę dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz. Chodzi o zachowanie Wałęsy podczas rozprawy w procesie o naruszenie dóbr osobistych, który wytoczył mu historyk.
Jak informuje historyk, podczas rozprawy miało dojść do skandalicznej sytuacji. Wałęsa w obecności sędzi groził Cenckiewiczowi.
– Będziesz wisiał za to bezczelne kłamstwo, za to, że mogłeś się odważyć!– krzyczał były prezydent.
– Już wcześniej Wałęsa wielokrotnie mnie obrażał (w tym także moją Matkę) używając niecenzuralnych obelg, grożąc, a nawet obciążając mnie winą za samobójczą śmierć swojego syna. Wszystko to cierpliwie znosiłem, płacąc osobistą cenę za zdemaskowanie licznych fałszerstw w biografii Wałęsy. Jednak na notorycznie powtarzane kłamstwo dotyczące rzekomego podrobienia materiałów agenturalnych Wałęsy zgodzić się nie mogę – napisał historyk w oświadczeniu, które umieszczono na portalu dorzeczy.pl.
Jak podkreślił Cenckiewicz, “mimo jednoznaczności opinii Instytutu Sehna, ale i stanowiska pionu śledczego IPN Lech Wałęsa nie tylko nie wycofał się ze swoich kłamstw, ale powtórzył je przed sądem w dniu 1 czerwca br.” “I w dodatku uczynił to w sposób, ponownie mnie znieważając, grożąc mi w dodatku śmiercią przez powieszenie” – napisał.
Historyk dodał, że już wcześniej Wałęsa “wielokrotnie go obrażał”. “Wszystko to cierpliwie znosiłem, płacąc osobistą cenę za zdemaskowanie licznych fałszerstw w biografii Wałęsy. Jednak na notorycznie powtarzane kłamstwo dotyczące rzekomego podrobienia materiałów agenturalnych Wałęsy zgodzić się nie mogę” – napisał.
Po tym, gdy Cenckiewicz w 2019 r. zagroził Wałęsie sądem, b. prezydent odparł: “To tylko może wnuk ubeka coś takiego powiedzieć. Ja się bardzo cieszę, bo wreszcie mu udowodnię wobec sądu podrobienie tych dokumentów”.
– A ktokolwiek z was nie wierzy, to zapytajcie się kogokolwiek, czy bezpieka mogła dokonać takie błędy, jakie są w tej dokumentacji. Weźcie jedną kartkę, tę pierwszą – tam nie ma nazwisk, które mówią, że my się tam wpisaliśmy. Ja mam świadków, którzy sami do mnie się zgłosili, że sami się wpisali i nie ma ich. Więc ta dokumentacja jest podrobiona. Nikt kto jest poważny, nie może nie uwierzyć w to, a grafolodzy powinni to szybko potwierdzić – ocenił b. prezydent.
Sprawa agenturalnej przeszłości byłego przywódcy Solidarności i prezydenta Polski jest przedmiotem debaty publicznej od kilku dekad. Lech Wałęsa zdecydowanie zaprzecza, żeby kiedykolwiek współpracował z tajnymi służbami PRL. Podejmuje w tej sprawie także kroki prawne. W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej, a także wielu historyków zajmujących się Solidarnością, kwestia współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa w pierwszej połowie lat 70. jest bezsporna.