Najnowsze wiadomości ze świata

Cały świat widział, jak się całuje. Nie żyje bohaterka legendarnej fotografii

W wieku 93 lat zmarła Francoise Bornet. Jej nazwisko było praktycznie nieznane, ale dzięki słynnemu zdjęciu cały świat widział, jak się całuje.

Bornet w wieku 20 lat mieszkała w Normandii i była studentką uczelni aktorskiej. W 1950 roku wybrała się ze swoim ówczesnym partnerem Jacqusem Carteraudem na wycieczkę do Paryża. Wspominała później, że cały czas się całowali.

Zauważył to słynny francuski fotograf Robert Doisneau, który wtedy dopiero zdobywał popularność. Wcześniej amerykański magazyn Life zamówił u niego serię zdjęć, które miały pokazywać miłość w Paryżu. Fotograf podszedł do nich w barze, powiedział im, że wyglądają czarująco i spytał, czy chcieliby pocałować się przed jego obiektywem.

Para się zgodziła i Doisneau wykonał serię zdjęć ich pocałunków, w różnych lokacjach. Za najlepsze uznał to, które zrobił przed hotelem Hôtel de Ville, na rogu rue du Renard i rue de Rivoli.

Life opublikował to zdjęcie 12 czerwca 1950 roku. Nie zrobiło jednak początkowo wielkiego wrażenia i szybko zostało zapomniane. Wypłynęło ponownie dopiero w latach osiemdziesiątych, kiedy pracownik domu wydawniczego, w którym pracował fotograf, zaproponował wydanie go w formie plakatu. Dosneau nie był tym zachwycony, ale wyraził zgodę.

Drukowano je na plakatach i pocztówkach, kalendarzach i kubkach. Całująca się Bornet – która zdążyła się już rozstać z Carteraudem i wyjść za mąż za innego mężczyznę – z dnia na dzień stała się jednym z symboli Paryża. Zdjęcie docenili też krytycy – porównywali je ze słynną fotografią Alfreda Eisenstaedta, na której amerykański marynarz całuje przypadkową kobietę w dniu kapitulacji Japonii.

Doisneau nigdy nie ukrywał, że to zdjęcie było pozowane. Francja ma bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące fotografowania przechodniów, więc robił zdjęcia „reportażowe” wyłącznie znajomym lub osobom, które się na to wcześniej zgodziły, by uniknąć kłopotów z prawem. Mimo popularności tej fotografii nikt nie znał jednak tożsamości pary, która została na nim uwieczniona.

Zmieniło się to przypadkiem. W 1988 roku to zdjęcie trafiło na okładkę popularnego francuskiego magazynu Telerama. Wtedy inna francuska para, Jean i Denise Lavergne, zaczęła twierdzić, że to oni znajdują się na tym zdjęciu. Doisneau spotkał się z nimi w restauracji, ale nie chciał im powiedzieć, że to nie oni, by „nie niszczyć ich marzeń”. To jednak był błąd – w 1992 roku Lavergne podali go do sądu, oskarżając go o to, że zrobił to zdjęcie bez ich zgody. Dopiero wtedy ujawnił prawdę.

Lavergne nie byli jedyną parą, która twierdziła, że to ich uwiecznił legendarny fotograf. Powody były zrozumiałe – liczyli na to, że dostaną zaległe tantiemy za wykorzystanie wizerunku. Borner i jej były partner przyznawali mediom, że boli ich komercjalizacja ich wizerunku. Ona sama nie mogła domagać się pieniędzy, bo jej twarz na zdjęciu jest nierozpoznawalna, ale nie odeszła z gołymi rękami. Doisneau podarował jej w ramach „honorarium” pierwszą odbitkę, wraz ze swoim podpisem. W 2005 roku sprzedała ją na aukcji za 155 tysięcy euro.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Guardian Autor: WM
Fot. Zdjęcie ilustracyjne Pixabay

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij