Borys Budka chciał pochwalić się w mediach społecznościowych zaproszeniem od szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Problem w tym, że udostępnił tym samym numery telefonów do ważnych urzędników BBN, które nie są publicznie dostępną informacją.
W czwartek na Twitterowym profilu Borysa Budki pojawił się wpis, w którym polityk poinformował, że otrzymał zaproszenie od szefa BBN Jacka Siewiery.
„Ależ oni się boją Donalda Tuska. Kolejny raz zaproszenie na posiedzenie RBN sformułowane w taki sposób, by wykluczyć byłego premiera i szefa Rady Europejskiej” – napisał przewodniczący klubu parlamentarnego KO, dołączając do wpisu skan zaproszenia.
Poseł nie zamazał niektórych informacji znajdujących się na zaproszeniu i tym samym udostępnił publicznie wrażliwe dane, jakimi są numery telefonów do zastępcy szefa BBN gen. Mirosława Wiklika oraz zastępcy dyrektora gabinetu szefa BBN Sebastiana Wasilczuka.
Zachowanie Budki skomentował w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” rzecznik prasowy BBN Marcin Skowron, który przypomniał, że te numery nie są dostępne publicznie. „Udostępnianie ich jest wysoce niezręczną sytuacją. Tym bardziej, że mówimy o urzędnikach instytucji funkcjonującej w sferze bezpieczeństwa narodowego. Na pewno od osób publicznych, tym bardziej w obecnej sytuacji, należałoby oczekiwać wyższych standardów obchodzenia się z informacją” – powiedział Skowron.