Bohaterka lewicy spędzi kilka lat za kratkami. Surowa kara dla przeciwniczki Trumpa Najnowsze wiadomości ze świata

Bohaterka lewicy spędzi kilka lat za kratkami. Surowa kara dla przeciwniczki Trumpa

Urodzona w 1991 roku Winner po skończeniu szkoły wstąpiła do Sił Powietrznych USA. Dzięki znajomości języka arabskiego, pashto i perskiego trafiła do 94 Eskadry Wywiadowczej, w której podsłuchiwała afgańskich dżihadystów. Za swoją służbę otrzymała medal – za pomoc w złapaniu 650 terrorystów, zabiciu kolejnych 600 i identyfikację 900 ważnych celów dla amerykańskich dronów.

Po przejściu w 2016 roku do cywila Winner zatrudniła się jako instruktor crossfitu i jogi. Jednak wkrótce skontaktowała się z nią firma Pluribus International, która świadczyła usługi Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA). Winner przyjęła ich ofertę i trafiła wkrótce do Fort Gordon w Georgii, gdzie miała tłumaczyć z perskiego dokumenty dotyczące irańskiego programu kosmicznego.

„Nienawidzę Ameryki i Trumpa”

Winner nie była jednak patriotką. W rozmowie ze swoją siostrą, którą upublicznił sąd, przyznawała, że co najmniej trzy razy dziennie powtarza jak bardzo nienawidzi Ameryki. Szczególnie niechętnie patrzyła na swojego prezydenta Donalda Trumpa, którego w mediach społecznościowych nazywała „bezdusznym rudym orangutanem”. Wielokrotnie krytykowała jego prezydenturę i używała popularnego wśród amerykańskiej lewicy hasztaga #notmypresident.

5 czerwca lewicujący portal The Intercept zamieścił artykuł, w którym opisywał to, że rosyjski wywiad wojskowy włamał się na serwery firmy dostarczającej oprogramowanie obsługujące wybory i próbował zdobyć hasła do e-maili setki urzędników wyborczych. Jego autorzy przyznali, że dowiedzieli się o tym z tajnego raportu NSA datowanego na 5 maja 2017, który został im przekazany anonimowo. Dodali również, że jego autentyczność została potwierdzona przez niezależne źródło.

Dzisiaj już wiadomo, że tym niezależnym źródłem było… samo NSA. Dziennikarze The Intercept zwrócili się bowiem do samej agencji prosząc o weryfikację W ten sposób służby dowiedziały się, że nastąpił przeciek. A takich rzeczy nie traktują lekko – NSA to najbardziej tajna z amerykańskich organizacji wywiadowczych, a o ich obsesji na punkcie tajności świadczy chociażby to, że w środowisku żartobliwie tłumaczy się skrót ich nazwy jako „No Such Agency” (Nie ma takiej agencji). Agenci od razu poinformowali FBI o zaistniałej sytuacji i rozpoczęli własne śledztwo w tej sprawie.

Polowanie na kreta

Nie potrwało długo. Zarówno Winner jak i dziennikarze The Intercept wykazali się bowiem skrajną nieodpowiedzialnością. Po otrzymaniu kopii dokumentu z redakcji agenci zauważyli bowiem, że jest to skan wydruku i doszli do wniosku, że osoba która przekazała raport prasie wydrukowała go na miejscu i wyniosła w miejsce, gdzie mogła go bezpiecznie zeskanować. Na szczęście każdy wydruk w NSA jest rejestrowany i szybko sprawdzono, że ten raport wydrukowało zaledwie sześć osób. Bliższa analiza wykazała, że na skanie nadal widoczne są tzw. mikrokropki – charakterystyczne ślady zostawiane przez drukarkę, które pozwalają na przyporządkowanie wydruku do konkretnego urządzenia. Wiedząc już, że to Winner wydrukowała tekst, który trafił do mediów, agenci sprawdzili jej firmowy komputer i zauważyli, że kontaktowała się z niego z dziennikarzami.

Nietrudno zrozumieć dlaczego Winner przekazała ten raport mediom. Amerykańska opozycja już w trakcie kampanii wyborczej twierdziła, że Trumpowi pomagają rosyjscy agenci. Dzisiaj nadal nie przedstawiono na to żadnego konkretnego dowodu, ale informacja, że Rosjanie włamali się na serwery firmy obsługującej wybory – chociaż fakt ten nie budzi zdziwienia kogokolwiek mającego pojęcie o tym jak działają służby specjalne – zdawało się uprawdopodobniać rzucane pod adresem Trumpa oskarżenia.

Jednak NSA nie miała zamiaru zamiaru zwracać uwagi na kierujące Winner motywy. Już 3 czerwca – na dwa dni przed upublicznieniem przez The Intercept raportu – została aresztowana przez agentów FBI. Winner trafiła do więzienia z zarzutem nielegalnego wyniesienia i przekazania mediom tajnego dokumentu, za który mogła dostać nawet 10 lat. Sędzia odmówił jej wyjścia za kaucją bojąc się, że ucieknie z kraju.

Winner początkowo nie przyznawała się do winy, ale 21 lipca tego roku zmieniła zdanie i zeznała pod przysięgą, że faktycznie przekazała ten dokument dziennikarzom. Jej prawnicy zgodzili się na ugodę i Winner dostała wyrok 5 lat i 3 miesięcy więzienia. Do wyroku zostanie wliczony rok, który odsiedziała czekając na wyrok. W ramach ugody zostanie również przeniesiona do więzienia-szpitala w jej rodzinnym Teksasie gdyż cierpi na bulimię i będzie mogła mieć łatwiejszy kontakt z rodziną.

Wyrok na Winner to najostrzejsza kara za podobne przewinienie w ostatnich latach. Poprzednim „rekordzistą” był ekspert od materiałów wybuchowych FBI Donald Sachtleben, który w 2012 roku przekazał agencji AP informacje o amerykańskiej operacji w Jemenie, za co dostał trzy lata i siedem miesięcy. Zdaniem niektórych komentatorów wyrok na Winner ma być odstraszaczem na innych, którzy chcieliby przekazać dziennikarzom tajne informacje. W epoce serwisów jak Wikileaks, gdzie przecieki stają się coraz większym problemem dla rządów, nie można tego wykluczyć.

Wiktor Młynarz

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij