Błagali, błagali i ubłagali. Rycerz z Brukseli wraca na białym koniu

Tygodnik “Polityka” donosi, że powrót Donalda Tuska do polskiej polityki jest pewny. Co więcej były premier miałby z marszu otrzymać stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, który ma zostać ogłoszony podczas najbliższego posiedzenia zarządu partii.

O potencjalnym powrocie Tuska mówiło się już wielokrotnie w ciągu ostatnich, kilku lat, co było wręcz odbierane, jako wielkie marzenie opozycji. Z Platformą Obywatelską na czele. Jednakże teraz wiele wskazuje na to, że ich sen wreszcie się ziści.

Według tygodnika “Polityka”, który powołuje się na doniesienia od trzech, niezależnych źródeł, były premier ma ponownie stanąć na czele PO, który będzie próbował odbudować partię. Ważną rolę w projekcie odrestaurowania ugrupowania mają pełnić byli ministrowie w rządzie Tuska. Mowa tutaj m.in. o Bartoszu Arłukowiczu, Radosławie Sikorskim, a także Borysie Budce, który miałby pełnić rolę szefa klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej.

Zdaniem gazety powrót obecnego szefa Europejskiej Partii Ludowej mógłby być “gamechangerem polskiej sceny politycznej”. Siłą Tuska ma być “autorytet”, “ugruntowana pozycja na arenie międzynarodowej”, czy też znajomość przeciwnika. “W końcu to on wygrywał z Kaczyńskim” – czytamy w tygodniku.

Polityk miałby zostać ogłoszony nowym przewodniczący Platformy podczas najbliższego posiedzenia zarządu partii, które jest zaplanowane na dzień 23 czerwca 2021.

Przypomnijmy, że w ostatnich miesiącach Koalicja Obywatelska notuje nieustanne spadki w sondażach. W niemal każdym z nich straciła fotel lidera opozycji na rzecz Polski 2050 Szymona Hołowni, a po piętach depczą jej Lewica czy Konfederacja. Czy powrót Tuska pomoże ugrupowaniu Budki odbić się od dna? Nie jest to do końca pewne. W ostatnim badaniu IBRiS, przeprowadzonemu na zlecenie Radia Zet, tylko ok. 35% respondentów stwierdziło, że tak. Przeciwnego zdania było natomiast 42,5% głosujących.

Ponowne przywództwo Tuska w PO może także pokrzyżować ambitne plany Rafałowi Trzaskowskiemu, który zapewne liczył, że najbardziej skorzysta na obecnym, głębokim kryzysie w strukturach partii.