Prezydent Biden wygłosił orędzie do narodu. Zdradził powody wycofania się z wyborów.
O tym, że jednak nie wystartuje w wyborach, Biden poinformował w niedzielę w mediach społecznościowych. Zapowiedział wtedy, że do końca tygodnia wygłosi orędzie, w którym wyjaśni swoją decyzję. Ostatecznie zrobił to w środę.
Prezydent podczas trwającego ok. 11 minut orędzia nie wspomniał o Trumpie. Stwierdził jednak, że stawką nadchodzących wyborów jest amerykańska demokracja. „Szanuję ten urząd, ale bardziej kocham mój kraj” – powiedział – „Służba jako wasz prezydent była największym zaszczytem mojego życia. Ale w obronie demokracji, która jest stawką, myślę, że to ważniejsze niż jakikolwiek tytuł”.
Biden dodał, że USA znalazły się w punkcie zwrotnym, a nadchodzące miesiące „będą determinować przyszłość naszego narodu i świata”. Stwierdził też, że przez to, czego dokonał w pierwszej kadencji, zasługuje na drugą, ale wycofał się, by zjednoczyć partię i wygrać wybory. Nie jest już żadną tajemnicą, że wielu Demokratów nie chciało, by startował – po tragicznej debacie z Trumpem wielu lewicowych polityków mówiło o tym otwarcie. Biden dodał, że Ameryka i jej przyszłość jest ważniejsza od osobistych ambicji.
Dodał, że „jest czas i miejsce na długoletnie doświadczenie w życiu publicznym”, ale uznał, że „najlepszą drogą naprzód jest przekazanie pochodni nowej generacji”. „To najlepszy sposób na to, by zjednoczyć nasz naród” – stwierdził.
Po jego rezygnacji wielu Republikanów żąda, by odszedł już teraz z Białego Domu. Biden stwierdził jednak, że spędzi resztę kadencji „skupiony na wykonywaniu mojej pracy jako prezydent”. Zapowiedział, że będzie zajmował się gospodarką, obroną osobistych wolności i praw obywatelskich, od prawa do głosu po prawo do zabijania dzieci. Dodał też, że będzie nadal starał się o reformę Sądu Najwyższego i organizował wsparcie dla Ukrainy i Izraela.