Wygląda na to, że prezydent Joe Biden w końcu zaakceptował to, że Izraelem rządzi Binjami Netanjahu. W końcu zaprosił go do Białego Domu.
USA jest najbliższym sojusznikiem Izraela, ale w ostatnich miesiącach były raczej napięte. Jednym z powodów było to, że do rządu Netanjahu weszły skrajnie prawicowe partie. Innym jest fakt, że Netanjahu miał świetne kontakty z Trumpem, a nawet nazwał na jego cześć nową osadę na wzgórzach Golan. Problemem była również forsowana przez niego reforma sądów, która miała sprawić, że lewicowi sędziowie – aktywiści nie będą mogli sabotować działań rządu, która wywołała niezwykle rzadką krytykę ze strony Białego Domu.
Wygląda jednak na to, że Biden w końcu pogodził się z tym, że Netanjahu znowu jest premierem. Rzecznik prasowy Narodowej Rady Bezpieczeństwa John Kirby poinformował, że zaprosił go do Białego Domu. Ujawnił to na dzień przed wizytą prezydenta Izraela Isaaca Herzoga. Na razie nie ustalono dokładnej daty, ale wizyta Netanjahu najprawdopodobniej odbędzie się do końca tego roku.
Sam premier nadal próbuje wprowadzić swoją reformę sądownictwa. Kirby przekazał, że podczas rozmowy telefonicznej Biden powtórzył mu, że powinien zdobyć jak najszerszy polityczny konsensus przy jej wprowadzaniu, a poszanowanie dla wartości demokratycznych zawsze było i musi pozostać ważną częścią stosunków między oboma państwami. Biuro Netanjahu przekazało, że rozmowa telefoniczna między oboma politykami była „długa i ciepła”.