Prezydent USA Joe Biden po raz drugi w ostatnim czasie odbył rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem. Miał mu zagrozić „rozszerzonymi sankcjami”.
Od zeszłego roku Rosjanie zbierają siły na granicy z Ukrainą. Według niektórych szacunków stacjonuje tam już 90 tysięcy żołnierzy, a ich liczba może wzrosnąć jeszcze nawet dwukrotnie. Wywiady USA i Ukrainy ostrzegają, że może to być przygotowanie do inwazji na pełną skalę na Ukrainę, która może mieć miejsce już na początku przyszłego roku.
Putin i Biden rozmawiali ostatnio 7 grudnia. Ta rozmowa zakończyła się obietnicą dalszych działań dyplomatycznych, ale nie spowodowała deeskalacji z rosyjskiej strony. O kolejną miał poprosić Putin a Biden – który jest zwolennikiem załatwiania ważnych spraw w cztery oczy – szybko się na nią zgodził. Tym razem rozmowa potrwała ok. 50 minut.
Według anonimowego urzędnika z Białego Domu Biden postawił Putinowi ultimatum. Albo Kreml zda się na dyplomację i dokona deeskalacji albo Amerykanie odstraszą go przed agresją rozszerzonymi sankcjami, wsparciem dla Ukrainy i wzmocnieniem wschodniej flanki NATO. Według Kremla Putin miał mu zagrozić, że wzmaganie presji będzie „kolosalną pomyłką” i może doprowadzić do zniszczenia relacji między oboma państwami. Kreml twierdzi też, że Biden nie ujawnił im na czym miałyby polegać rozszerzone sankcje i jaki jest warunek do ich wprowadzenia.
„Wiele takich pomyłek w ciągu ostatnich 30 lat” – powiedział doradca Putina Jurij Uszakow – „i nie powinno się robić kolejnych”. Uszakow ujawnił też, że Biden miał obiecać Putinowi, że na Ukrainę nie trafi „broń ofensywna”, co jest jednym z głównych żądań Rosji wobec zachodu.
Rozmowa była wstępem do negocjacji dyplomatycznych, które mają zacząć się już wkrótce. 9 i 10 stycznia amerykańscy dyplomaci będą rozmawiać ze swoimi rosyjskimi odpowiednikami w Genewie. 12 stycznia mają natomiast odbyć się dyskusje na forum NATO-Rosja, a 13 stycznia na forum OBWE.
Te dyskusje będą oparte na dwóch dokumentach. Pierwszym z nich są gwarancje bezpieczeństwa jakich żąda Rosja. Obejmują m.in. obietnicę, że Ukraina i inne państwa w rosyjskiej strefie wpływów nie zostaną przyjęte do NATO a Sojusz nie będzie wzmacniał swojej wschodniej flanki. Zachód twierdzi – przynajmniej na razie – że większość stawianych im warunków jest nie do zaakceptowania. Amerykanie przygotowali też swoją listę tego, co niepokoi ich w zachowaniu Kremla, ale jej treść nie została na razie ujawniona.