Anna Lewandowska ma ogromne kłopoty. Zaatakowały ją lewicowe aktywistki Rozrywka

Anna Lewandowska ma ogromne kłopoty. Zaatakowały ją lewicowe aktywistki

Żona słynnego piłkarza Anna Lewandowska dostała się w ogień krytyki lewicowych aktywistek. Nie spodobał im się fakt, że zagroziła krytykującej ją aktywistce prawnikiem.

Cała awantura zaczęła się kiedy Lewandowska, na co dzień pracująca jako trenerka fitness, dodała na swojego Instagrama nagranie na którym tańczy w stroju imitującym duży, obwisły brzuch. „Very #BodyPositive! Za chuda, za duża – jak teraz Wam się podobam?” – zapytała w jego opisie.

Body Positive to coraz bardziej popularny wśród zachodniej lewicy ruch promujący otyłość. Jego wyznawcy uważają, że wbrew obecnemu stanowi wiedzy medycznej otyłość nie ma szkodliwego wpływu na zdrowie – chociaż np. w USA jest drugą najpopularniejszą przyczyną śmierci po paleniu tytoniu i rocznie zabija ok. 300 tysięcy osób – a to, że osoby otyłe wyglądają nieestetycznie jest tylko konstruktem społecznym. Ich zdaniem nie tylko śmianie się z otyłych ale nawet zwracanie im uwagi na to, że powinny schudnąć dla własnego dobra to mowa nienawiści.

Nic więc dziwnego, że nagrany przez Lewandowską filmik, będący zapewne żartem z osób krytykujących jej urodę osób, wywołał wściekłość lewicy. Ona sama bardzo szybko za niego przeprosiła. „Kochani, kto mnie zna nie od dziś, albo kto mnie zna od niedawna, wie, że nigdy przenigdy nie miałam złych intencji. Nigdy przenigdy nie dodaję złych, negatywnych emocji. Nigdy przenigdy nie oceniam ludzi, a tym bardziej się z nich nie śmieję. Pracuję z kobietami i z ich problemami od wielu lat i to jest całe moje życie, to jest moja praca” – zapewniła. – „Ostatnia sytuacja, która ma miejsce w mediach i na moich social mediach…. Chciałabym też przeprosić raz jeszcze osoby, które poczuły się dotknięte moim filmikiem. Nie to było moim zamiarem. Nie dzielmy się, tylko się po prostu wspierajmy”.

Jedną z jej najgłośniejszych krytyczek była lewicowa aktywistka Maja Staśko. „Filmik Anny Lewandowskiej, w którym przebiera się za grubą kobietę, jest wyrazem totalnego braku empatii. Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne jak żarty z gwałtów. Grube osoby to ludzie, nie obiekt żartów czy inwektywa. A Lewandowska nazywa swój filmik #bodypositive. To jest przeciwieństwo ciałopozytywności!” – napisała.

W dalszej części wpisu zarzuciła Lewandowskiej, że ta „nie widzi swoich przywilejów” i jako szczupła bogata osoba nie musiała się zmagać z wieloma problemami z którymi zmagają się otyli. „Trenerki zgarniają wielkie pieniądze na tym, że grubość jest stygmatyzowana. Obiecują lepsze życie po schudnięciu. Takie, jakie prowadzą one: wystawne, z kochającymi (i bogatymi) partnerami, pełne podróży i szczęśliwe. Linie kosmetyków, przekąsek, kolejne płyty z treningami – odpowiednio uformowane ciało ma dawać przepustkę do lepszego życia. Oczywiście, nie daje jej – to tylko chwyt reklamowy” – stwierdziła.

Ten wpis z kolei rozwścieczył Lewandowską. W piątek Staśko poinformowała, że jej prawnicy żądają jego usunięcia oraz usunięcia dwóch innych wpisów na Instagramie w których również ją krytykowała. Zagrozili, że w przeciwnym razie Lewandowska wytoczy jej proces i zażąda 50 tysięcy złotych na cel społeczny. Prawnicy podkreślili w swoim piśmie, że zarzucanie jej braku empatii to nie tylko kłamstwo, bo od lat wspiera ona działania edukacyjne dotyczące zdrowego żywienia, jest prezesem Olimpiad Specjalnych Polska i współpracuje z Centrum Zdrowia Dziecka. Ich zdaniem wpisy Staśko miały na celu zdyskredytowanie jej działalności, co może stanowić naruszenie przepisu o dobrach osobistych i o znieważeniu.

Staśko w odpowiedzi napisała, że nie ma 50 tysięcy złotych a nawet jakby je miała, to wydałaby je na coś innego. Jej zdaniem Lewandowska powinna wyciągnąć wnioski z krytyki i np. zaprosić grubą osobę na rozmowę. Poinformowała również, że nie zastosuje się do wezwania prawniczki Lewandowskiej. „Nie może być tak, że bogaci dyktują o czym można, a o czym nie można mówić. Po prostu nie” – podkreśliła.

Teraz awantura między oboma kobietami ma kolejny akt. Akcja Demokracja stworzyła petycję do Anny Lewandowskiej w której domagają się od niej „zaprzestania zastraszania aktywistki M. Staśko” i twierdzą, że będąc osobą publiczną i „zarabiając na statusie celebrytki” podlega krytyce. Ich petycja została podana dalej przez wielu zwolenników lewicy, w tym europoseł Sylwię Spurek. Liczba podpisów jednak nie oszałamia – obecnie podpisało ją zaledwie 765 osób.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Wirtualne Media, Twitter Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij