Słynny włoski śpiewak operowy Andrea Bocelli pozwał do sądu firmę, która wyczarterowała samoloty na jego amerykańską trasę koncertową. Twierdzi, że były zbyt głośne.
Bocelli odbył trasę koncertową po USA w listopadzie i grudniu zeszłego roku. W jej trakcie latał z koncertu na koncert małymi odrzutowcami, które jego sztab wynajął od czarterowej linii lotniczej Private Jet Services z Seabrook. Odbył łącznie 15 lotów.
Legendarny śpiewak stracił wzrok w wieku 12 lat i, jak wielu niewidomych, jest bardzo wrażliwy na głośne dźwięki. Dlatego też w kontrakcie z PJS znalazł się zapis, że dostarczone przez nich maszyny nie mogą być starsze niż 4 lata. W swoim pozwie twierdzi jednak, że firma nie wywiązała się z tego warunku, a samoloty, które podstawili, były z racji wieku znacznie głośniejsze. Lot z Kalifornii do Cleveland odbył np. na pokładzie Falcona 2000 z 1996 roku. W trakcie tego lotu członek załogi ostrzegł go także, że mogą czekać ich turbulencje – chociaż Bocelli, który boi się latać, miał prosić firmę, aby powstrzymała się od wszelkich podobnych ostrzeżeń, które mogą wywołać u niego niepotrzebny stres.
PJS miał rzekomo go przeprosić za zaistniałą sytuację. Nie udało im się jednak znaleźć wystarczająco nowych maszyn, które byłyby wolne, więc odwołali cztery ostatnie loty. Zmusiło to śpiewaka do skorzystania z usług innej firmy, co kosztowało go dodatkowe 300 tysięcy dolarów. Twierdzi, że firma nie oddała mu pieniędzy za odwołane loty.
Teraz Bocelli domaga się od nich blisko 570 tysięcy dolarów odszkodowania. Agencja AP twierdzi, że ta suma obejmuje odszkodowanie za to, co go spotkało, koszty wynajęcia innej firmy i opłaty dla prawników.