Amerykańskie siły zbrojne liczą, że dzięki hollywoodzkiemu hitowi nie będą mieli problemów z rekrutacją Rozrywka

Amerykańskie siły zbrojne liczą, że dzięki hollywoodzkiemu hitowi nie będą mieli problemów z rekrutacją

Druga część słynnego filmu Top Gun okazała się być kasowym przebojem. Amerykańskie siły zbrojne liczą, że pomoże im w przyciągnięciu kandydatów.

Amerykańskie siły zbrojne od kilku lat mają problemy z przyciąganiem do siebie kolejnych rekrutów, a pandemia koronawirusa jeszcze bardziej skomplikowała sytuację. Wszystkie gałęzie sił zbrojnych nie osiągnęły założonych celów rekrutacyjnych w odniesieniu do rezerw, pomimo tego, że zostały one obniżone. Armii i Marynarce Wojennej nie udało się ich osiągnąć także w odniesieniu do aktywnego komponentu.

Teraz amerykańscy wojskowi liczą, że pomoże im w tym sukces Top Gun: Maverick. Pierwsza część tego filmu nie tylko okazała się niespodziewanym hitem, dzięki któremu Tom Cruise stał się hollywoodzką gwiazdą, ale sprawiła także, że liczba chętnych do służby w lotnictwie Marynarki Wojennej wzrosła o 500%. Wojsko liczy, że jego druga część, która spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem krytyków i widowni, wywoła podobny efekt.

 

https://www.youtube.com/watch?v=gNtJ4HdMavo&ab_channel=FilmSpotTrailer

Generał major Edward W. Thomas, dowódca Służby Rekrutacyjnej Sił Powietrznych, powiedział portalowi Fox News, że on sam zdecydował się na służbę po tym, gdy razem z przyjaciółmi obejrzał w kinie Top Gun. „Już wcześniej ekscytowało mnie lotnictwo wojskowe, ale stałem się jeszcze bardziej podekscytowany” – powiedział. Dodał, że spodziewają się, że tym razem też uda się zaobserwować taki efekt. „Nie ważne, czy ludzie chcą mierzyć wysoko <hasło używane przy rekrutacji przez siły powietrzne – dop. red.> czy latać w Marynarce, po prostu chcemy, żeby ekscytowała ich możliwość służby dla kraju” – dodał.

Siły lotnicze już wcześniej przewidywały, że film może mieć taki efekt. Z tego powodu przygotowali specjalną reklamę służby w lotnictwie, którą puszczono w kinach przed jego amerykańską premierą. Thomas przyznał, że świetnie się bawili podczas jej kręcenia. „Chcemy, żeby <widzowie> znowu byli podekscytowani służbą wojskową, czy chodzi o lotnictwo morskie czy o wstąpienie do sił powietrznych” – stwierdził – „Chcemy skorzystać z okazji i nie tylko połączyć film i ideę służby wojskowej, ale także fakt, że mamy stanowiska pracy i czekających na nich rekruterów”.

Wiele osób zwróciło uwagę na to, że swoją reklamę przed filmem wyemitowały siły powietrzne, podczas gdy sam film opowiada o pilotach marynarki wojennej. Ta formacja brała też udział w jego powstawaniu. Użyczyli ekipom filmowym swoich baz i lotniskowców. Decyzją twórców postanowiono też zrezygnować z większości efektów specjalnych, więc aktorzy latali prawdziwymi odrzutowcami, wspólnie z pilotami marynarki. Tom Cruise, który sam jest pilotem i właścicielem zabytkowego myśliwca P-51 Mustang, stworzył dla swoich kolegów specjalny program treningowy, aby nie wymiotowali w trakcie kręcenia scen walk powietrznych.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Fox News Autor: WM
Fot. Screen z Youtube

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij