Zarówno francusko-brytyjski Concorde jak i rosyjski Tu-144 okazały się być komercyjnymi porażkami. Jedna z amerykańskich linii lotniczych nadal jednak wierzy, że loty naddźwiękowe są przyszłością lotnictwa – i zamówiła całą flotę zdolnych do nich maszyn.
W latach sześćdziesiątych wierzono, że przyszłość lotnictwa pasażerskiego leży w maszynach zdolnych do przekraczania prędkości dźwięku. Rozpoczęto wtedy opracowywanie trzech maszyn tego typu. Amerykański Boening, mimo wydania na to ogromnych pieniędzy, szybko wycofał się ze swojego projektu SST. Francusko-brytyjskie konsorcjum dało radę zbudować Concorde’a, ale żadna z linii lotniczych nie chciała go kupić, więc ostatecznie latał tylko – głównie w celach propagandowych – w ich narodowych przewoźnikach. Rosyjski Tu-144, pierwsza maszyna tego typu, okazał się być bardzo nieudany. Latał wyłącznie z Moskwy do Ałma-aty, był tak głośny, że jego pasażerowie musieli porozumiewać się ze sobą na piśmie, a do tego był potwornie awaryjny. Dwa takie samoloty uległy katastrofą – z czego jedna miała miejsce na pokazach lotniczych w Paryżu.
Po tych doświadczeniach branża lotnicza uświadomiła sobie, że naddźwiękowe samoloty pasażerskie to ślepa uliczka. Ich koszty eksploatacji są bowiem tak duże, że bilety na nie muszą być bardzo drogie aby ich użytkowanie w ogóle się opłaciło. Dodatkowo zbudowanie samolotu zdolnego do pokonania bariery dźwięku wymaga rozwiązań technologicznych, które mocno obniżają komfort pasażerów. Przyszłością branży, jak się okazało, były takie maszyny jak Boeining 747 – które wprawdzie latają wolniej, ale mogą przewieźć ogromną ilość pasażerów w relatywnym komforcie.
Linia lotnicza American Airlines nie zrezygnowała jednak z marzenia o naddźwiękowych podróżach. We wtorek poinformowali, że złożyli zaliczkę na flotę naddźwiękowych samolotów, które będą mogły przewieźć pasażerów z Londynu do Nowego Jorku w zaledwie trzy godziny. Początkowo chcą kupić 20 sztuk. „Patrząc przyszłościowo, podróże szybsze niż dźwięk będą ważną częścią naszych usług” – powiedział ich główny oficer finansowy Derek Kerr.
Pewnym problemem jest, że na razie nie istnieją żadne samoloty pasażerskie zdolne do takich podróży. American zdecydowała się na zamówienie samolotu Overture tworzonego przez startup Boom Technology. Ta maszyna jest jednak na razie na etapie projektowania. Ma być skończone w 2025 roku, a gotowa maszyna po raz pierwszy wzniesie się z pasażerami dopiero w 2029. Boom jak na razie stworzył jedynie trzykrotnie mniejszy demonstrator technologii XB-1. Miał być oblatany już w 2019 roku, ale kilka razy przekładano tę datę – obecnie firma twierdzi, że oblata go pod koniec tego roku.
Pytaniem pozostaje też to, jak ekonomiczne będą te samoloty. Boom twierdzi, że ceny biletów na Concorde’a sprawiały, że nie był on praktyczny. Ich celem ma być jednak to, żeby ich samolotem dało się polecieć w dowolne miejsce na ziemi w ciągu mniej niż 4 godzin – i za mniej niż sto dolarów. Przyznają jednak, że to pieśń bardzo dalekiej przyszłości, a realizacja tego celu potrwa całe dekady.