Dwóch wysoko postawionych dyrektorów Red Bulla zostało ostatnio zwolnionych z pracy. Nieoficjalnie wiadomo, że stało się tak gdyż chcieli aby ich firma podlizywała się lewicy i ruchowi Black Lives Matter.
Red Bull został założony w 1984 roku przez Austriaka Dietricha Mateschitza, któremu podczas wizyty w Tajlandii zasmakował napój energetyczny o nazwie Krating Daeng czyli Czerwony Bizon. Nawiązał więc spółkę z jego producentem Chaleo Yoodvidhya i w 1987 roku, już pod zmienioną nazwą, zaczęli sprzedawać go w Austrii. Początkowo okazał się komercyjną porażką, ale już rok później zaczął się coraz lepiej sprzedawać. Wkrótce zaczęto go eksportować do innych państw, a niedługo potem dzięki kreatywnemu marketingowi ich firma stała się potentatem branży napojów energetycznych i jej najbardziej rozpoznawalnym przedstawicielem.
W zeszłym tygodniu firma poinformowała o zakończeniu współpracy z dwójką wysoko postawionych pracowników ich amerykańskiej odnogi, CEO Stefanem Kozakiem i głównym dyrektorem ds. marketingu Amy Taylor. Nie ujawniono powodów tej decyzji. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że Mateschitzowi nie podobało się to, że chcieli aby Red Bull wzorem innych firm zaczął podlizywać się lewicy i ruchowi Black Lives Matter.
Po śmierci aktora porno George’a Floyda z rąk policji i wybuchu obecnych zamieszek wiele firm próbowało się podpiąć pod BLM i dać znać klientom, że jeśli będą kupować ich produkty to w ten sposób pomogą w walce z rasizmem. Red Bull był tu jednym z niewielu wyjątków. Sponsorowana przez tą firmę drużyna F1 wydała wprawdzie oświadczenie o tym, że chcą walczyć z rasizmem w sporcie a 2 czerwca na ich głównym koncie na Instagramie opublikowano mający zwrócić uwagę na rasizm czarny kwadrat, ale na tym się skończyło.
Amerykańskie media odkryły, że Kozak i Taylor nie tylko chcieli, żeby ich firma zatrudniała więcej członków mniejszości etnicznych ale także aktywnie lobbowali na rzecz tego, żeby Red Bull aktywnie zaczął się promować poprzez ruch BLM. Nie spodobało się to Mateschitzowi. Bezpośrednim powodem zwolnienia ich z pracy miało być jednak to, że próbowali wpłynąć na centralę poprzez wyniesienie do prasy treści listu, który do dyrekcji napisało ok. 300 pracowników firmy, krytykując ją za brak poparcia dla BLM.
Mateschitz skądinąd nie raz wywołał już furię lewicy. W przeszłości między innymi zdarzyło mu się chwalić Trumpa i krytykować otwarcie granic Niemiec i Austrii dla uchodźców. Jego firma jest również właścicielem stacji Servus TV w której regularnie goszczą prawicowi komentatorzy, a sam miliarder zapowiedział jakiś czas temu utworzenie prawicowej platformy medialnej która byłaby austriackim odpowiednikiem Breitbarta.