Alpinista zaginął w górach. Po 22 latach odnaleziono jego zwłoki

22 lata temu amerykański alpinista zaginął w Andach. Teraz inni Amerykanie przypadkowo odnaleźli jego zwłoki.

24 czerwca 2002 roku 58-letni Bill Stampfl podjął próbę zdobycia szczytu Cordillera Blanca w peruwiańskich Andach. Wyruszył tam z dwoma kolegami, Stevem Erskinem i Matthew Richardsonem. Po drodze zaskoczyła ich lawina. Jego zwłoki, podobnie jak zwłoki Richardsona, nigdy nie zostały odnalezione.

Pod koniec czerwca dwóch innych amerykańskich alpinistów, Ryan Cooper i Wesley Waren, próbowało zdobyć ten sam szczyt. Nie udało im się to, ale gdy wracali, zauważyli jakiś przedmiot, który odcinał się od krajobrazu. Postanowili to sprawdzić. W ten sposób znaleźli zwłoki Stampfla. Lód zachował je w świetnym stanie. W przypiętej do kombinezonu torebce znaleźli m.in. jego dowód osobisty i paszport.

Wspinacze postanowili odnaleźć jego rodzinę i ich o tym poinformować. Mieszkający w Las Vegas Cooper dał radę dodzwonić się do swojej żony i poprosił ją o pomoc. Ta 29 czerwca odnalazła Josepha Stampfla, syna zaginionego, i powiedziała mu o jego odnalezieniu. Cooper wyjaśnił, że chciał, by jego rodzina odnalazła spokój, a jego zdaniem bez pochowania ciała byłoby to niemożliwe.

Jego córka Jennifer powiedziała CNN, że po 22 latach pogodziła się już ze śmiercią ojca, ale odnalezienie jego zwłok otwarło stare rany. Janet, wdowa po nim powiedziała, że nie spodziewała się, że jego zwłoki zostaną kiedykolwiek odnalezione/ „To odpowiedź na wiele modlitw wielu osób” – stwierdziła.

5 lipca peruwiańscy policjanci i ratownicy górscy znieśli jego ciało. We wtorek policja poinformowała, że trafiło do kostnicy w mieście Yungay. Tam dokonano sekcji zwłok, po czym przewieziono je do Juarez. Stamtąd trafi do domu pogrzebowego w Limie, gdzie zostanie skremowane, a jego prochy zostaną zwrócone rodzinie.