Premier Wielkiej Brytanii nie ma ostatnio łatwego życia. Kolejne upokorzenia ze strony unijnych negocjatorów, wewnątrzpartyjna rebelia, umowa z UE która była krytykowana przez wszystkie strony – cudem jest, że premier Theresa May jeszcze utrzymuje się u władzy. Dzisiaj zakpił z niej także los – May przed spotkaniem z kanclerz Angelą Merkel… utknęła we własnej limuzynie.
Zdarzenie miało miejsce dzisiaj rano przed budynkiem Bundeskanzleramt, zwanym przez Niemców „federalną pralką”, gdzie swoją siedzibę ma Merkel. Na zarejestrowanym przez dziennikarzy Sky News zdarzeniu widać, że limuzyna z premier May podjeżdża pod czerwony dywan a jeden z towarzyszących jej urzędników wysiada z niej, aby otworzyć jej drzwi. Złośliwa klamka nie chce jednak puścić i ochroniarz szarpie się z nią przez kilkanaście sekund, obserwowany przez zniecierpliwioną Merkel. W końcu udaje mu się otworzyć drzwi i obie panie zgodnie z planem witają się i pozują razem do zdjęć.
Samo zdarzenie zapewne nie zwróciłoby niczyjej uwagi w innym kontekście. Samochód to w końcu skomplikowana maszyna i ma prawo się czasem popsuć, nawet jeśli należy do rządu. Ale fakt, że spotkało to May akurat w trakcie desperackich rozmów ostatniej szansy sprawił, że Brytyjczycy nie zostawiają na niej suchej nitki.
Gary Lineker, w przeszłości wybitny piłkarz, dziś niezwykle popularny na Wyspach komentator sportowy pracujący m. in. dla BBC, zakpił na Twitterze, że “May wie, że lepiej jest zostać, ale musi wyjść”, nawiązując do faktu, że przed referendum popierała pozostanie w UE.
She knows it’s best to remain, but reluctantly she feels she must leave. https://t.co/eLiZlz6Jj8
— Gary Lineker (@GaryLineker) December 11, 2018
Inni internauci kpią w podobnym tonie, twierdząc na przykład, że May sama trzymała drzwi od środka aby opóźnić nieuniknione albo pytając jak pod jej rządami UK ma wyjść z UE skoro nie potrafi nawet wyjść z samochodu. Inni zwracają uwagę, że jej limuzyna to niemiecki Mercedes i że dzięki temu udało się zaprezentować jaką wolnością podróżowania będą cieszyć się Brytyjczycy po brexicie.
Powód dla którego May spotkała się z Merkel – a następnie z Donaldem Tuskiem i Jean Claude Junckerem w Brukselii, jest jednak zdecydowanie mniej zabawny. Wczoraj premier May po konsultacji ze swoimi ministrami odłożyła głosowanie w Izbie Gmin nad umową brexitowską na koniec stycznia. Powodem tego był fakt, że co najmniej 100 posłów jej własnej partii zadeklarowało, że nie poprze wynegocjowanej przez nią umowy.
Szczególnie kontrowersyjna jest sprawa tzw. backstopu czyli granicy pomiędzy Irlandiami. Brytyjczycy i Unia chcą, aby po Brexicie pozostała otwarta. Chcą tego także sami Irlandczycy z Ulsteru, szczególnie lojalistyczna partia DUP, kluczowy koalicjant rządu, której przedstawiciele boją się, że zamknięcie granicy spowoduje wzrost notowań zwolenników połączenia Ulsteru z Republiką Irlandii. Jednak zwolennicy Brexitu obawiają się, że wynegocjowane przez May warunki sprawią, że UE będzie miała po wyjściu zbyt duży wpływ na Brytanię.
May wybrała się na kontynent aby próbować wynegocjować dalsze ustępstwa i gwarancje ze strony Unii, dzięki czemu umowa będzie miała szanse na przejście przez brytyjski parlament. To desperacki ruch z jej strony i szanse na jego powodzenie są bardzo małe – przedstawiciele UE otwarcie mówią, że okres negocjacji już się zakończył i mogą co najwyżej nanieść drobne poprawki, ale to co dostali Brytyjczycy jest ich ostatnim słowem.