Aktywista wspiął się na słynny budynek Sphere w Las Vegas, by zebrać pieniądze dla bezdomnej kobiety w ciąży. Narobił przy tym ogromnych strat.
Maison Des Champs zdobył sławę wspinaniem się na wysokie budynki bez asekuracji. Robi to, by zwrócić uwagę na problem aborcji i zbierać pieniądze dla organizacji antyaborcyjnych. W maju 2022 roku wspiął się na przykład na budynek New York Times na Manhattanie, gdzie rozwiesił transparent twierdzący, że aborcja w USA zabija co tydzień więcej osób, niż zginęło w zamachu z 11 września. Miesiąc później wspiął się na 50-piętrowy budynek w mieście Oklahoma, a lutym 2023 na 40-piętrowy wieżowiec w Phoenix. On sam nazywa się „prolife’owym Spidermanem”.
Tym razem Des Champs postanowił wspiąć się na budynek w jego rodzinnym Las Vegas. Chciał w ten sposób rozpropagować zbiórkę pieniędzy dla bezdomnej kobiety imieniem Isabel, która jest w ciąży i nie chce poddać się aborcji. Ostatecznie wybrał otwartą w zeszłym roku salę koncertową Sphere, najdroższy tego typu budynek w Las Vegas.
JUST IN: The man who climbed 'The Sphere' in Las Vegas is Maison DesChamps, who is a pro-life activist.
DesChamps filmed himself at the top of the 366 foot tall structure and said he was raising money for a homeless pregnant woman.
He was reportedly able to get down through… pic.twitter.com/6iYMZ7elSR
— Collin Rugg (@CollinRugg) February 7, 2024
Pojawił się jednak pewien problem. Jego konstrukcja jest bowiem otoczona wielkim ekranem złożonym z diod LED, który widać z wielu kilometrów. To właśnie ten ekran sprawił, że dziś Sphere jest jedną z najsłynniejszych sal koncertowych na świecie. Równocześnie jednak ten ekran jest niezwykle delikatny, a wspinając się po nim, Des Champs poważnie go uszkodził.
Na razie nie wiadomo, ile paneli uszkodził aktywista, ale właściciele tej sali wstępnie oszacowali straty na ok. 100 tys. dolarów. Boją się również tego, że transmitując swoją wspinaczkę w internecie, aktywista mógł zdradzić konkurencji szczegóły budowy tego ekranu.
Pracujący w The Sphere inżynier zauważył go i wezwał policję. Gdy policjanci dotarli na miejsce, Des Champs był już na szczycie budynku. Miał powiedzieć jednemu z pracowników, że planuje zejść po jego ścianie, ale obawiając się dalszych zniszczeń, policja powiedziała mu, że albo wejdzie przez dach do środka, albo ściągną na miejsce śmigłowiec. Ostatecznie jeden z pracowników zdjął panel z wewnętrznego ekranu, dzięki czemu aktywista mógł zejść z dachu.
Aktywista wkrótce usłyszy zarzuty, m.in. zniszczenia własności o wartości ponad 5 tys. dolarów i spisku celem zniszczenia prywatnej własności. Aktywista miał powiedzieć aresztującym go policjantom, że jeszcze nigdy nie skazano go za takie wspinaczki, i tym razem jego prawnicy też wyciągną go z kłopotów.
Oprócz Des Champsa policja aresztowała trzy inne osoby, które miały mu pomagać w tym „popisie”. Proces całej czwórki rozpocznie się 12 lutego.