Prokuratura Krajowa zdementowała słowa Donalda Tuska i Gazety Wyborczej w sprawie tzw. afery wizowej. Stwierdzili, że są nieprawdziwe.
W środę GW napisała, że polski MSZ mógł sprowadzić do Europy setki tysięcy imigrantów, którym wydano wizy na skutek korupcji. Miał za nią odpowiadać wiceminister Piotr Wawrzyk, którego 31 sierpnia zwolniono ze stanowiska. To właśnie on miał być autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z ok. 20 państw. Pracownicy Wyborczej napisali, że “z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich”, i że to właśnie te firmy miały stać za powstaniem tego rozporządzenia.
Temat podjął też oczywiście Donald Tusk. „Rozpętać antymigrancką histerię, ściągnąć rekordową ilość migrantów, zarobić miliony na wizach, a na koniec rozpisać referendum w sprawie migracji. Łukaszenka to przy nich amator” – napisał w środę na Twitterze. „Kto chce przedostać się z Afryki do Polski, ten idzie pod naszą ambasadę, kupuje na specjalnym stoisku podstemplowaną wizę, wpisuje swoje dane i w drogę! Polityka migracyjna PiS” – dodał w czwartek.
Prokuratura Krajowa wydała teraz oświadczenie, w którym odniosła się do tych wypowiedzi i do materiałów Wyborczej. “Prokuratura Krajowa oświadcza, że podawane przez niektórych polityków, w tym Donalda Tuska, informacje dotyczące nieprawidłowości przy wydawaniu wiz zawierają nieprawdziwe i nie mające żądanego związku z ustaleniami śledztwa dane” – napisali.
PK wyjaśniła, że informacje, jakoby do Polski sprowadzono miliony imigrantów, są nieprawidłowe. Śledztwo, które prokuratura prowadzi wspólnie z CBA, dotyczy bowiem nieprawidłowości przy składaniu kilkuset wniosków wizowych w ciągu półtora roku, z których mniej niż połowa została rozpatrzona pozytywnie. Wyjaśniono też, że twierdzenie, że przyjeżdżający pochodzili z państw afrykańskich też jest nieprawdziwe, bo śledztwo dotyczy placówek w Hongkongu, Tajwanie, ZEA, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Katarze, Singapurze i Filipinach. PK twierdzi też, że GW skłamała informując, że to zagraniczne służby zmusiły stronę polską do działania. „Od samego początku śledztwo to jest prowadzone przez CBA oraz polską prokuraturę i rozpoczęło się w oparciu o informacje polskich służb” – podkreślili.