Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki powiedział w piątek w TVP Info, że większość problemów seksualnych w Kościele, ocenianych jako pedofilskie, jest spowodowana homoseksualizmem.
“Badania amerykańskie wskazywałyby na to, że jednak większość (problemów uważanych za pedofilskie – PAP)) jest spowodowana homoseksualizmem, ale powiedzieć coś takiego, nie jest za bardzo poprawne politycznie” – ocenił przewodniczący episkopatu.
Metropolita poznański przypomniał, że Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który (w liście apostolskim motu proprio “Sacramentorum sanctitatis tutela”) określił “poważne kroki wobec księży” dopuszczających się pedofilii.
Arcybiskup zwrócił uwagę, że “potem pojawiły się niesłuszne zarzuty, że Jan Paweł II nic w tej sprawie nie robił”. “On dla całego Kościoła wydał taką instrukcję, wszystko dalsze jest tylko rozwojem tej pierwszej instrukcji. Potem Benedykt (XVI – PAP) do tego dołączył, potem papież Franciszek. To jest jeden ciąg podejścia do problemu” – wskazał hierarcha.
Przewodniczący KEP podkreślił, że Kościół w Polsce zdecydowanie przeciwdziała pedofilii wśród osób duchownych. “W każdej diecezji istnieją komisje (zajmujące się przestępstwami seksualnymi – PAP). W każdej diecezji jest osoba odpowiedzialna, która (zajmuje się tymi sprawami – PAP). Można do niej zadzwonić. Gdy zgłosi się ofiara, pierwszą sugestią jest skierowanie jej do prokuratora. Tu nie chodzi o ukrywanie przypadku” – zapewnił.
Odnosząc się do problematyki homoseksualizmu, podkreślił, że “trzeba szanować każdą osobę i jednocześnie pokazywać cel jej rozwoju duchowego i pokazywać, co jest grzechem, a co nie jest”.
Według abp Gądeckiego za “mało się mówi o trosce duszpasterskiej o to (homoseksualne – PAP) środowisko. “Do czego ma prowadzić dialog Kościoła z osobami o tych tendencjach? Czy to ma być po prostu przygarnianie, przyklepywanie tego wszystkiego, akceptacja? Czy też istnieje jakiś wspólny cel dla wszystkich ochrzczonych, czyli dążenie do czystości i wtedy duszpasterstwo tych osób na sens” – wyjaśnił.
Metropolita gnieźnieński wyraził przekonanie, że “możliwy jest kapłan, który żywi tego rodzaju tendencje (homoseksualne – PAP), ale nad nimi panuje. I wtedy jego praca może przynosić wiele dobrych owoców”. “Ale co innego, jeżeli to jest aktywna obecność (homoseksualna – PAP), to wtedy nie ma możliwości, żeby można owocnie pracować w Kościele” – ocenił.