Niemcy świętują siedemdziesiątą rocznicę zakończenia blokady Berlina Zachodniego przez sowietów. W obchodach wziął udział 98-letni Gail Halvorsen, który zasłynął zrzucaniem niemieckim dzieciom słodyczy podczas amerykańskiego mostu powietrznego.
W czerwcu 1948 roku w odpowiedzi na wprowadzoną w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec ZSRR zablokował szlaki lądowe i wodne prowadzące do Berlina Zachodniego, de facto odcinając go od świata. Rosjanie liczyli, że dzięki temu uda im się uzyskać ustępstwa od zachodnich aliantów, którzy będą obawiali się klęski głodu w kontrolowanej przez siebie części Berlina.
Amerykanie nie zamierzali jednak ugiąć się przed rosyjskim szantażem. Generał Lucius D. Clay, dowódca amerykańskich stref okupacyjnych w Niemczech, zapytał generała Curtissa LeMaya, dowódcę amerykańskich sił powietrznych w Europie o to, czy jego samoloty mogą przewozić węgiel. „Możemy przewozić wszystko” – odpowiedział LeMay. Szybko podjęto więc decyzję o rozpoczęciu Operacji Wiktuały – największego mostu powietrznego w historii.
Zadanie, jakie sobie postawili, było gigantyczne. W momencie rozpoczęcia blokady Berlin Zachodni miał zapasy, które starczyłyby na trochę ponad miesiąc. Amerykańscy sztabowcy, na podstawie informacji od zaopatrujących swoje wojska drogą lotniczą Brytyjczyków obliczyli, że aby uchronić miasto przed katastrofą trzeba będzie dostarczyć codziennie 1,534 tony żywności – mąki, ziemniaków, mięsa, soli itp. Dodatkowo Berlińczycy potrzebowali węgla, benzyny i ropy – 3475 ton dziennie. Po powojennej demobilizacji początkowo mieli do dyspozycji zaledwie 96 samolotów transportowych C-47, z których każdy mógł zabrać 3,5 tony ładunku.
Pomimo tych trudności rozpoczęto most powietrzny. Dzięki wprowadzaniu do służby kolejnych samolotów i współpracy innych aliantów USAF udało się to, co wielu uważało za niemożliwe: zaopatrzenie dużego miasta drogą powietrzną. Po niecałych 11 miesiącach Rosjanie przyznali się do porażki i wycofali się z blokady. Lotnicy zapłacili za to wysoką cenę – przemęczenie załóg, ogromny ruch lotniczy nad berlińskimi lotniskami i trudne warunki atmosferyczne sprawiły, że ta pokojowa operacja kosztowała życie co najmniej 78 pilotów i członków obsługi naziemnej.
Gościem honorowym obchodów 70 rocznicy zakończenia blokady, zorganizowanych na dawnym berlińskim lotnisku Tempelhof, gdzie lądowała większość samolotów z zaopatrzeniem, był 98-letni Gail Halvorsen. Pułkownik Halvorsen podczas wojny służył jako pilot transportowy na teatrze południowego Pacyfiku. Po rozpoczęciu mostu powietrznego został wysłany do Niemiec aby wozić zaopatrzenie czterosilnikowym C-54.
Podczas jednego z lotów Halvorsen spotkał grupę niemieckich dzieci stojących za płotem lotniska. Zauważył, że w przeciwieństwie do dzieci, które spotykał na wyspach Pacyfiku podczas wojny, te nie prosiły go o słodycze. Wzruszony ich postawą podarował im przydziałową czekoladę i obiecał, że dzień później da im więcej. Wiedząc, że może nie mieć czasu żeby im je zanieść, powiedział, że pomacha im skrzydłami i wyrzuci słodycze z samolotu. Dzień później, zgodnie z obietnicą, Halvorsen zarekwirował przydziałowe słodycze swojej załogi, przywiązał je do spadochronu zrobionego z chusteczki i zrzucił czekającym dzieciom. Powtarzał to codziennie i wkrótce dowiedzieli się o tym inni lotnicy. Część z nich zaczęła przekazywać mu swoje słodycze lub zrzucać je samemu.
O całej sprawie przypadkowo dowiedziały się media. Kiedy dowódca mostu powietrznego, generał William H. Tunner, postanowił zmienić inicjatywę swojego pilota w oficjalną akcję – operację Małe Wiktuały. Dzięki medialnemu rozgłosowi amerykańskie dzieci i producenci słodyczy przekazywali Halvorsenowi i innym pilotom setki kilogramów słodyczy a wolontariusze szyli specjalne małe spadochrony. Łącznie prowadzona przez Halvorsena – ochrzczonego przez niemieckie dzieci „Czekoladowym lotnikiem” – zrzuciła dzieciom z Berlina Zachodniego 250 tysięcy paczek ze słodyczami ważącymi ponad 23 tony.
„Bohaterami mostu powietrznego nie byli piloci, bohaterami byli Niemcy, dzieci i rodzice na ziemi” – powiedział Halvorsen dziennikarzom agencji AFP – „To oni byli bohaterami tej konfrontacji ze Związkiem Sowieckim, nie kolesie którzy wozili im jedzenie, a mieszkańcy Berlina, którzy się nie poddali”.
„Zachęcałbym młodych ludzi, aby mieli otwarte umysły żeby wiedzieć, że niektórzy liderzy poprowadzą wolnych ludzi w złym kierunku” – powiedział po rozdaniu dzieciom przywiezionych ze sobą słodyczy – „Muszą użyć własnego osądu o tym, w co wierzą w mediach, muszą sami podejmować decyzje o tym, kto nimi rządzi. Wolność jest cenna i czasem trzeba o nią walczyć. Dlatego lataliśmy w moście powietrznym – aby pomóc ludziom w podejmowaniu własnych decyzji”.
W obchodach wzięła udział również 78-letnia Mercedes Wild. W trakcie trwania blokady napisała list do Halvorsena narzekając, że szum silników przeszkadza hodowanym przez nią kurczakom. Halvorsen odpisał z przeprosinami i wysłał jej paczkę gum do żucia i lizaka, zapoczątkowując trwającą do dziś przyjaźń. „To nie słodycze zrobiły na mnie wrażenie tylko list” – powiedziała dziennikarzom – „Wyrastałam bez ojca, jak wiele niemieckich dzieci w tamtym czasie, więc to, że ktoś poza Berlinem o mnie myślał dawało mi nadzieję”.
Wild do dzisiaj ma pierwszy list, jaki do niej napisał. „Stał się dla mnie jak ojciec, nasze rodziny mają specjalną więź a on był najlepszym możliwym ambasadorem przyjaźni amerykańsko-niemieckiej” – powiedziała – „Nie da się opisać skali pomocy, jaką zachodni alianci zorganizowali dla nas w 1948”.