6-letni chłopiec miał polecieć do babci na święta. Wylądował w zupełnie innym mieście.
Zdarzenie miało miejsce w zeszłym tygodniu. 6-letni chłopiec miał polecieć w czwartek z Filadelfii do Fort Myers na Florydzie, by odwiedzić swoją babcię. To miał być pierwszy lot w jego życiu.
Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem. Jego mama oddała go na lotnisku pod opiekę pracowników linii lotniczej Spirit Airlines. Kiedy samolot wylądował na lotnisku w Fort Myers, jego babcia, Maria Ramos, już na niego czekała. Pracownicy linii lotniczej powiedzieli jej jednak, że najwyraźniej nie zdążył na lot, bo nie ma go na pokładzie – ale wiedziała, że to nieprawda, bo na miejsce dotarły jego bagaże. Przerażona kobieta wbiegła na pokład, ale tam stewardessa powiedziała jej, że nie leciał z nimi żaden chłopiec .
Wkrótce potem kobieta dostała telefon od swojego wnuka. Powiedział jej, że wylądował na lotnisku w Orlando. Orlando jest oddalone od Fort Myers o ponad 250 km. Kobieta wsiadła w samochód i pojechała tam, by go odebrać.
Spirit Airlines na razie nie ujawniła, jak mogło dojść do tej pomyłki. Rozpoczęli w tej sprawie wewnętrzne śledztwo. Podkreślili też, że chłopcu nic nie groziło, bo przez cały czas był pod opieką ich pracowników, którzy po odkryciu pomyłki od razu zaczęli się starać, by wrócił do rodziny. Oddali też jego babci pieniądze za paliwo. Kobieta nie ukrywa jednak, że jest wściekła – i chce wiedzieć, w jaki sposób jej wnuczek wsiadł do niewłaściwego samolotu.