Ameryką wstrząsnęło kilka dni temu morderstwo 6-letniego Damariego Perriego. Teraz policja ujawniła jak zginął.
Rodzina Damariego zgłosiła jego zaginięcie piątego stycznia. Jego matka Jannie Perry powiedziała śledczym, że dzień wcześniej opuścił ich dom w północnym Chicago i pojechał z 16-letnią siostrą na imprezę w mieście Skokie. Mieli ich na nią zawieźć czarnoskóra kobieta o imieniu Monique i mężczyzna o pseudonimie Psycho. Na miejscu jego siostra miała wypić dużo alkoholu i usnąć, a kiedy się obudziła jej brata i Psycho już nie było. Nie pamiętała gdzie dokładnie miała miejsce ta impreza, ale opisała policjantom wygląd domu w którym byli.
Śledczy szybko ustalili, że historia którą usłyszeli jest zmyślona. W zeszły piątek udało im się odnaleźć zwłoki chłopca, które porzucono w pobliżu opuszczonego domu w mieście Gary w Indianie. Były częściowo spalone. Aresztowano jego matkę i postawiono jej zarzut morderstwa, ukrywania morderstwa oraz utrudnianie śledztwa. Jego 20-letni brat Jeremiah usłyszał zarzut napaści na dziecko poniżej 12 lat skutkującej uszkodzeniami ciała, ukrywania morderstwa i utrudniania śledztwa. Zarzuty postawiono również trzeciemu członkowi rodziny, ale jest niepełnoletni więc jego imię i to, o co został oskarżony, nie zostało ujawnione – najprawdopodobniej chodzi jednak o jego 16-letnią siostrę, która kłamała policji o imprezie na którą miała go zabrać.
https://twitter.com/Nerdy_Addict/status/1479790026124926977?s=20
Teraz policja ujawniła szczegóły tej szokującej zbrodni. Perry zginął 30 grudnia. Dzień wcześniej miał rozzłościć czymś matkę. Ta za karę umieściła go pod zimnym prysznicem i trzymała go tam aż stracił przytomność. Nikt nie wezwał pogotowia i chłopiec wkrótce potem zmarł z powodu wychłodzenia. Lekarz dokonujący sekcji zwłok odkrył również na jego ciele blizny sugerujące, że w przeszłości był bity.
Lokalna telewizja CBS2 Chicago ujawniła, że z powodu wcześniejszych incydentów przemocy domowej matka Perriego w 2014 roku straciła prawo do opieki nad swoimi dziećmi i Perry od razu po urodzeniu trafił do domu dziecka. Dwa lata później sąd zdecydował jednak, że je odzyska. Stanowy Departament ds. Dzieci i Usług Rodzinnych prowadził dwa śledztwa w sprawie rodziny Perrych przed śmiercią chłopca. Jedno z nich dotyczyło rzekomych gróźb pod jego adresem, które miała napisać jego matka, ale stwierdzono, że nic nie świadczy, że jego życie i zdrowie jest faktycznie zagrożone.